Iwona Maj: „Mamy pozytywny odzew swoich działań”

– Są sytuacje, że w piątek o 15 dostajemy informacje, że dziecko zostało pozostawione w szpitalu i szybko trzeba szukać rodziny. W związku z tym nie da się wyłączyć emocji i myślenia o pracy w domu – mówi Iwona Maj, dyrektor PCPR, laureatka tegorocznej nagrody burmistrza w dziedzinie pracy z dziećmi i młodzieżą. Dziećmi i młodzieżą trudną, bo okaleczoną emocjonalnie, często też fizycznie przez własną rodzinę.

Z Iwoną Maj rozmawiamy o działaniach na rzecz rodzicielstwa zastępczego, problemach i potrzebie wsparcia tych rodzin oraz o otrzymanym wyróżnieniu.

Dostała Pani nagrodę burmistrza w dziedzinie pracy z dziećmi i młodzieżą. Proszę opowiedzieć na czym polega Pani praca w tym zakresie?

Mój staż pracy w dziedzinie pracy z dziećmi i młodzieżą oraz ogólnie pomocy społecznej wynosi 17 lat. Już jako studentka pedagogiki podjęłam pracę w świetlicy dla dzieci i młodzieży. Poznałam tam szereg problemów opiekuńczo – wychowawczych również z zakresu wieku dorastania. Kilka lat później rozpoczęłam pracę jako pracownik socjalny w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Lubartowie. Praca ta dotyczyła też rodzin dzieci, bo nie możemy tematu traktować odrębnie. Działania w tym zakresie muszą być zsynchronizowane. Kolejnym etapem pracy zawodowej była praca w PCPR, gdzie obecnie jestem dyrektorem. Moja działalność tutaj koncentruje się w dużej mierze na rodzicielstwie zastępczym, na dzieciach i młodych ludziach, którzy są pozbawieni opieki rodziców biologicznych. Pozbawione podstawowych potrzeb, w tym poczucia bezpieczeństwa, kierowane zostają do rodziny zastępczej a w przypadku jej braku do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Robimy wszystko aby te dzieci taką rodzinę znalazły i udzielamy wszechstronnego wsparcia. W skład działu pieczy zastępczej wchodzą: z-ca dyrektora, koordynatorzy pieczy zastępczej, psycholog, pedagog.

Jakie emocje towarzyszyły Pani w związku z otrzymaną nagrodą burmistrza?

Poczułam się bardzo wyróżniona. Niezmiernie cieszy mnie, że są osoby, które dostrzegły i doceniły moja pracę.

Czym różni się rodzicielstwo zastępcze od adopcji?

Zasadniczą różnicą jest to, że adopcja jest stała, przyjmujemy dziecko jako członka rodziny, łącznie ze zmianą nazwiska. W rodzicielstwie zastępczym zaś opieka jest tymczasowa. Rodzic zastępczy jest informowany o tym, ze będzie opiekunem tylko na jakiś czas. Idea jest taka, że dziecko przeżywające trudności w rodzinie biologicznej, gdzie jest zaniedbywane i krzywdzone do rodziny zastępczej trafia, by znaleźć spokój, bezpieczeństwo i warunki do zdrowego rozwoju. Rodzina biologiczna w tym czasie podejmuje terapię, prace nad sobą pod okiem specjalistów. Gdy osiągnie pewną stabilizację dziecko powinno do niej wrócić. Z praktycznego punktu widzenia okres pobytu dziecka w rodzinie zastępczej jest znacznie dłuższy niż założenia ustawowe. Niestety znaczna część dzieci nie wraca do swoich rodzin.

Z jakimi problemami zmagają się rodziny zastępcze?

Najważniejszym problemem jest brak dostępu do specjalistów, a przede wszystkim do psychiatrów dziecięcych, brak odpowiedniej liczby psychologów i psychoterapeutów. Te dzieci niestety niejednokrotnie wymagają kompleksowej pomocy w tym zakresie. W naszym dziale mamy psychologa, który na bieżąco prowadzi terapie z dziećmi i rodzinami zastępczymi. Dzieci trafiają pokaleczone emocjonalnie, zmagają się z zaburzeniami osobowości i problemami natury emocjonalnej. Skutkuje to często trudnościami opiekuńczo – wychowawczym, kłopotami w szkole, czy problemami z prawem.

W jaki sposób pozyskujecie rodziny zastępcze? To o czym Pani mówi może być zniechęcające dla rodziców, aby podjąć takie wyzwanie, bo tak chyba możemy to nazwać…

To jest ta ciemniejsza strona medalu. Natomiast każdy kandydat na rodzica zastępczego, który złoży stosowne podanie musi odbyć odpowiednie szkolenie. My nie ukrywamy, że takie problemy będą i część naszych dzieci się z nimi zmaga. Jednakże większość rodzin może cieszyć się ogromnymi sukcesami wychowawczymi i stabilizacją, świadczą o tym sukcesy edukacyjne i artystyczne naszych podopiecznych. Pozytywne strony rodzicielstwa zastępczego o także możliwość dzielenia się miłością i dobrem tych rodzin, które czasami nie mają swoich dzieci, albo dzieci są już dorosłe. W przypadku niemowląt możemy już w krótkim okresie zaobserwować ogromne postępy w rozwoju psychomotorycznym. Takie pozytywne doświadczenia dają rodzinom i nam niesamowite pozytywne emocje i motywację do pracy. Czasami bywa też tak, że opiekunowie zastępczy decydują się na dalszy krok i adoptują swoich podopiecznych, stając się pełnoprawnym rodzicem.

Bycie rodziną zastępcza to misja?

Myślę, że tak. Są to ludzie obdarzeni ogromną empatią i altruizmem. Przyznaję, że nie każdy odważył by się tak zmienić swoje poukładane życie i je przyjąć jako pełne wyzwań i przygód, często ekscytujących i pięknych.

Czy liczba nowych rodzin zastępczych wzrasta, czy cierpimy deficyt? Jaka jest tendencja?

Aktualnie liczba rodzin zastępczych w naszym powiecie wynosi 59, a dzieci 89 (na stan pod koniec listopada). Patrząc na ostatnie coroczne statystyki tendencja jest stała. Nas najbardziej niepokoiła bardzo mała liczba kandydatów lub ich brak w poprzednich latach. Dla nas był to alarm, aby podjąć jakieś działania. Każdego dnia odbieramy po kilkanaście maili na temat poszukiwania domu dla dzieci z rożnych miejsc w Polsce. Od stycznia do końca listopada było to ponad 2300 dzieci. Nie chcieliśmy dopuścić, aby taka sytuacja zdarzyła się też w powiecie lubartowskim. To zmotywowało nas do podjęcia dodatkowych działań.

W tym roku w naszym regionie umieściliśmy w rodzinach zastępczych 13 dzieci. Biorąc pod uwagę dane w przyszłym roku może będzie to ok. 20 dzieci. Dlatego intensywnie poszukujemy kandydatów. Jesteśmy w to wszyscy bardzo zaangażowani.

Co czuje Pani i pani zespół stykając się codziennie z problemami tych dzieci?

Jesteśmy do tego profesjonalnie przygotowani. Jednakże emocje towarzyszą nam niemal każdego dnia. Nasza praca nie zawsze kończy się o 15.30. Bywają sytuacje, że pracownicy z działu Pomocy dziecku i rodzinie podejmują działania w czasie wolnym od pracy, dostosowują swój czas do potrzeb rodzin. Są też sytuacje, że w piątek o 15 dostajemy informacje, że dziecko zostało pozostawione w szpitalu i szybko trzeba szukać rodziny. W związku z tym nie da się wyłączyć emocji i myślenia o pracy w domu.

Widać, że piecza zastępcza to Pani konik, o czym świadczą działania ponad utarte schematy instytucjonalne…

Te wszystkie doświadczenia zawodowe, ukształtowały moje podejście do różnych problemów związanych z dzieckiem i rodziną. Postanowiłam też rozszerzyć swoją działalność poza system. Zauważyłam, że trzeba zrobić coś więcej niż tkwić tylko w ustawowej działalności, bo luki w polskim systemie z zakresu pomocy społecznej w dziedzinie pieczy zastępczej są duże. Jeżeli my na poziomie lokalnym nie zrobimy nic ponad system to nie pomożemy tym dzieciom. Mamy pozytywny odzew swoich działań, co daje nam motywacje i nadzieję. W tym roku 11 osób ukończyło szkolenie na rodzinę zastępczą i niedługo dostaną certyfikat. Widać też większe zainteresowanie poprzez telefony i wiadomości skierowane do nas.

Jest Pani inicjatorką kampanii „Kierunek Rodzina”…

Kampania „Kierunek rodzina” to praca całego zespołu Działu Pomocy Dziecku i Rodzinie”. Rozpoczęła się dokładnie w Dzień Rodzicielstwa Zastępczego, czyli 30 maja bieżącego roku, niestety w trudnym czasie pandemii. Niektórych zamierzeń w związku z tym nie mogliśmy zrealizować. Przenieśliśmy więc swoje działania do portali społecznościowych. Zaczęło się od promowania hasła rodzicielstwa zastępczego przez różne osoby związane z instytucjami samorządowymi czy jego jednostkami. Prezentujemy także trzy duże bilbordy dotyczące Kampanii na trasach lubartowskich, poruszające obrazem temat rodzicielstwa zastępczego. Przygotowaliśmy ponad to dwie wystawy, wyeksponowane przed budynkiem Starostwa Powiatowego w Lubartowie, przybliżające tematykę pieczy zastępczej a także potrzeb w tym zakresie. Przyjęliśmy sobie w za cel, aby „odczarować” rodzicielstwo zastępcze.

 

Co Pani ma na myśli?

Przez kilka lat przewijał się mediach krzywdzący obraz rodzin zastępczych, które swoją pracę wykonują tylko dla pieniędzy. To jest okrutne niezrozumienie tematu i bardzo niesprawiedliwe w odniesieniu do tych wspaniałych osób. Uregulowania prawne, które funkcjonują od 8 lat, ukierunkowane są w sposób jednoznaczny co do zadań pieczy zastępczej tj. na działaniach dających dom, bezpieczeństwo i atmosferę pełną ciepła i akceptacji dzieci i młodzieży pozbawionych rodziców biologicznych. Dlatego rodziny zastępcze są dla nas partnerami w pracy a nie podopiecznymi.

Dzięki Pani staraniom powstało też Stowarzyszenie „Drzewo”…

Pomysł ten zrodził się w 2014 roku po licznych szkoleniach w Krakowie z zakresu pieczy zastępczej. Zaczęłam obserwować jak to wszystko działa w Krakowie. Tam rodziny zastępcze są bardzo aktywne, a organizacje pozarządowe prężnie działają pod kątem pieczy zastępczej. Chciałam przenieść to na nasz grunt, aby rodziny te zaczęły się wspierać wzajemnie. W 2018 roku nasz zespół się powiększył o koordynatorów rodzinnej pieczy zastępczej i dzięki wspólnej pracy zespołowej w PCPR, powstało Stowarzyszenie Drzewo. Prowadzą je rodziny przy pomocy naszych pracowników, którzy też są członkami stowarzyszenia. Niestety pandemia trochę przygasiła nasze działania i projekty, które będą w przyszłości realizowane. Jako stowarzyszenie będziemy występowali o wsparcie finansowe na różne inicjatywy. Ta grupa rodzin spotyka się i udziela sobie wsparcia, wymienia się swoimi doświadczeniami.

 

Rozmawiała: Katarzyna Wojcik