Projekt „Kaukaskie Kolosy” Kazbek i Elbrus 2017

Pod patronatem „Lubartowiaka”

Zgodnie z zapowiedzią, po udanej wyprawie w 2016 roku na najwyższy szczyt Alp i Europy – Mont Blanc (4809 m n.p.m.) oraz czterotysięcznik Gran Paradiso, wracamy w góry wysokie z nowym pomysłem. W tym roku planujemy zdobycie dwóch pięciotysięczników położonych w górach Kaukazu. Jest to łańcuch górski znajdujący się w południowo – zachodniej Azji. Rozciąga się pomiędzy Morzem Czarnym i Morzem Kaspijskim. Jego długość wynosi około 1500 km, a szerokość 110-180 km. Oba szczyty zamierzamy zdobyć podczas jednego wyjazdu. Cała wyprawa zostanie przygotowana i poprowadzona przez nas samodzielnie, bazując na własnej wiedzy i doświadczeniu.

Pierwszym naszym celem będzie jeden z najwyższych szczytów Kaukazu, położony na terytorium Gruzji, nieopodal granicy z Rosją – Kazbek o wysokości 5033 m n.p.m.

Przez lokalną ludność nazywany Mkinwarcweri czyli lodowy szczyt lub góra lodu.

Droga normalna na szczyt prowadzi m.in. przez lodowiec Gergeti i niesie za sobą zagrożenie szczelinami.

Drugim celem będzie Elbrus o wysokości 5642 m n.p.m. znajdujący się na terytorium Rosji na terenie Kabardo-Bałkarii. Jest najwyższą górą całego Kaukazu. O około półtora kilometra przewyższa otaczające go szczyty, przez co jest narażony na gwałtowne zmiany pogody oraz silne wiatry. Obie góry są drzemiącymi wulkanami zbudowanymi z law trachitowych.

Całą podróż rozpoczniemy dokładnie 4 sierpnia 2017 roku, wylatując z lotniska w Warszawie do Tbilisi, stolicy Gruzji. Pierwsze czynności jakie wykonamy na miejscu będą polegały na zakupie żywości, która oprócz liofilizatów zabranych z Polski, będzie wyniesiona do miejsca rozbicia namiotów, w których będziemy mieszkać przez kilka dni. Następnie dojedziemy do miasteczka Stepancminda (Kazbegi), skąd rozpoczniemy drogę w kierunku szczytu Kazbek. W przypadku zakończonej pomyślnie akcji na tej górze, po dniu odpoczynku, udamy się do Rosji, gdzie wyruszymy po swoją drugą górę. Na Elbrus, tak jak w przypadku pierwszego szczytu, całość podejścia wykonamy na własnych nogach, wnosząc cały ekwipunek w plecakach. Istnieje bowiem możliwość wjechania dżipami bądź kolejką do pewnej wysokości, my z tego ułatwienia zrezygnujemy. Satysfakcja na pewno będzie większa. Powrót zaplanowaliśmy na 21 sierpnia, a cała wyprawa potrwa 17 dni.

Więcej szczegółów pojawi się w dokładnym planie wyprawy, opublikowanym na łamach Tygodnika Lubartowiak tuż przed samą wyprawą. A na naszym profilu na portalu Facebook mogą Państwo już teraz śledzić nasze przygotowania i wszystkie bieżące aktywności. Zachęcamy do obserwowania : https://www.facebook.com/MateMountains/

Bartłomiej i Jakub Bednarczykowie