Sędzia Anna Maria Wesołowska w Jedynce

15 lutego gościliśmy w naszej szkole Panią Annę Marię Wesołowską.  Anna Wesołowska – polska sędzia w stanie spoczynku, ostatnio zatrudniona w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Występowała w programach Sędzia Anna Maria Wesołowska oraz Wesołowska i mediatorzy, emitowanych na antenie telewizji TVN. Pani Anna Maria Wesołowska jest członkiem Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu. Pełni funkcję społecznego doradcy Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka. Obecnie angażuje się w pracę z młodzieżą, w celu poszerzania świadomości i znajomości prawa, które należy wdrażać już od najmłodszych lat.  Tematem przewodnim spotkania w naszej szkole była próba odpowiedzi na pytanie: Jak uchronić dziecko przed konfliktem z prawem?

Sędzia Anna Maria Wesołowska przed południem spotkała się z uczniami naszej szkoły w dwóch grupach: z dziećmi z klas I – V oraz z młodzieżą z klas VI – VII oraz GII – GIII. Odwiedziła też dzieciaki z zerówki. Po południu spotkała się z nauczycielami, rodzicami oraz przedstawicielami instytucji współpracujących ze szkołą.

Mówiła o współczesnych problemach młodego człowieka, o granicach pomiędzy żartem, a wykroczeniem, wygłupem, a przestępstwem. Zwróciła uwagę słuchaczy na to, że wyśmiewanie, kopanie, podstawianie nóg, bicie, niszczenie mienia, podrabianie podpisów, używanie wulgaryzmów itp. to łamanie prawa. Mówiła także o problemie cyberprzemocy wśród uczniów. Przestrzegała przed odpowiedzialnością karną za umieszczenie obraźliwych filmów, zdjęć w Internecie. W rozmowie najważniejsze było uświadomienie dzieciom, że już w ich wieku, za czyny niezgodne z prawem podlegają karze. Pogadankę bogato ilustrowała przykładami zaczerpniętymi z pracy sędziowskiej.

Sędzia Anna Maria Wesołowska zaproponowała utworzenie w naszej szkole kącika prawnego, gdzie będzie można umieszczać informacje, przepisy, zapytania uczniów itp.

Po południu z Sędzią Anną Marią Wesołowską spotkali się nauczyciele, rodzice oraz przedstawiciele instytucji współpracujących ze szkołą. Poruszono wiele kwestii m. in. ochronę młodzieży przed przemocą i konfliktami z prawem, a także rozwijanie dialogu międzypokoleniowego. Pani Sędzia uświadomiła słuchaczy, iż coraz więcej młodych ludzi staje przed sądem, coraz młodsi dokonują kradzieży, rozboju, sięgają po alkohol, narkotyki, itp. Pani Anna Maria Wesołowska szczególną uwagę dorosłych skierowała na umiejętność słuchania i rozmawiania z dziećmi.

Spotkania wywarły wielki wpływ zarówno na dzieci jak i dorosłych. Okazało się, że nie taki sędzia straszny, jak go malują. Pani Anna Maria Wesołowska to osoba bardzo ciepła, wrażliwa, empatyczna i komunikatywna. Łatwo nawiązała dialog zarówno z młodszymi dziećmi, jak i dorosłymi.

Doceniamy wagę tego wydarzenia, mamy nadzieję, że wpłynie ono pozytywnie na zrozumienie zagrożeń jakie występują we współczesnych realiach i mogą dotyczyć każdego z nas. Po spotkaniu chętni otrzymali autografy.

Wywiad z sędzią Anną Marią Wesołowską

Wywiad z Sędzią Anną Marią Wesołowską przeprowadzili uczniowie z klasy IVe i Vc, którzy uczestniczą zajęciach w ramach Innowacji teatralno – medialnej Od słowa do słowa… prowadzonej przez Panią Igę Mazurek-Racką oraz Pana Pawła Muzykę.

Dlaczego wybrała Pani zawód sędziego?

– Dlatego, że chciałam, tak jak wy, żeby świat był sprawiedliwy. Jako sędzia mogę odrobinkę się do tego przyczynić.

– Ile czasu trzeba było się uczyć, żeby zostać sędzią?

– Oj długo. Żeby być sędzią, tak na prawdę trzeba myśleć już o tym kiedy jest się dzieckiem. Trzeba być człowiekiem odpowiedzialnym, później trzeba skończyć szkołę średnią, następnie pięcioletnie studia prawnicze i aplikację sędziowską.

– A czy nauka była łatwa?

– To była fajna nauka, ponieważ ja wiedziałam, że moja praca ma służyć ludziom, więc te paragrafy odczytywałam w taki sposób, że za każdym przepisem widziałam człowieka i wtedy łatwiej było mi je zapamiętywać. Jeżeli lubimy to, co robimy, to wtedy, chociaż praca jest trudna, to nie jest ciężko.

– Które rozprawy były, Pani zdaniem, najciekawsze lub zapadły Pani w sercu?

– Najmocniej zapadały mi w serce i do dzisiaj pamiętam sprawy sprzed trzydziestu lat, które dotyczyły przemocy wobec dziecka. Bardzo trudno pogodzić się z tym, że dorośli potrafią skrzywdzić dzieci, szczególnie wtedy, kiedy robią to osoby najbliższe. Dlatego też walczę o wasze prawo do tego, żeby każde dziecko było uśmiechnięte, szczęśliwe i nie było krzywdzone.

– Wiemy, że od dawna prowadzi Pani program telewizyjny, jak wyglądają do niego przygotowania?

– Każda sprawa oparta jest na jakiejś prawdziwej rozprawie sądowej. Przy nagraniach nie ma aktorów, są to tak zwani naturszczycy, czyli osoby, które nie mają nic wspólnego z zawodem aktora, uczą się roli przez telefon, a później bezpośrednio przyjeżdżają na salę rozpraw. Ja mam scenariusz, ale mogę mówić wszystko tak, jak na prawdziwej sali rozpraw. Czyli wyrok nie jest uzgodniony, mowy obrońcy, prokuratora też nie wiemy, jak będą wyglądały. Są też ławnicy. Pamiętajcie o tym, że w Polsce nie ma ławy przysięgłych, tylko są ławnicy, co oznacza, że wymiar sprawiedliwości w Polsce sprawuje tak naprawdę społeczeństwo, bo ławnicy nie są prawnikami, tylko są przedstawicielami społeczeństwa.

– Jak zareagowali inni sędziowie na Pani udział w programie telewizyjnym?

– Powiem jednym słowem: nie najlepiej. Ale też nie wszyscy.

– Jak Pani wspomina swoje lata szkolne?

– Fajnie. Uważam, że to najpiękniejszy okres w życiu. Mam koleżanki jeszcze ze szkoły podstawowej, z którymi bardzo chętnie się spotykam, dlatego że tworzyliśmy taką fajną, zgraną klasę. Wszyscy sobie wtedy nawzajem pomagaliśmy, nie było telefonów komórkowych, na przerwach były wygłupy, nieraz, nie ukrywam, nie najmądrzejsze. Wspólne spędzanie czasu bardzo mocno zbliżało nas do siebie. I mam takie życzenie do was i każdego młodego człowieka: żeby miał przyjaciół w szkole, żeby telefon nie potrafił zastąpić człowieka.

– To jest piękne życzenie i postaramy się je spełnić.

– Dziękuję wam bardzo.

– Czy boi się Pani przestępców, których kiedyś skazała?

– Nie, dlatego że ja każdego człowieka szanuję, nawet tego, który postąpił źle. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeżeli zaczynamy głupio postępować, to dlatego, że coś w nas w środku się dzieje, przeciwko czemuś protestujemy. Dziecko się fajnie zachowuje, dobrze uczy i nagle zaczynają się problemy, bo w domu, rodzice się kłócą, rozwodzą. Dziecko nie umie sobie z tym często poradzić, zaczyna też agresywnie się zachowywać albo zaczyna być depresyjne i wtedy powinno znaleźć pomoc, przyjść do pani pedagog, pani psycholog, do kogoś, kto pomoże. To może być babcia. Ale nie powinniśmy chować takich złych emocji w sobie, bo jeżeli z nimi żyjemy, one ciągle narastają, to w końcu możemy zrobić coś głupiego. Ja zdaję sobie z tego sprawę, że każdy, kto popełnia przestępstwo, gdzieś kiedyś został też skrzywdzony i w związku z tym staram się nikomu nie odbierać nadziei, że może się poprawić. Dzięki temu nie boję się moich oskarżonych, bo oni wiedza, że ja widzę w nich człowieka i to szanują.

– Czy musiała Pani kiedyś używać ochrony?

– Nie. Właśnie dlatego, że szanuję ludzi, w związku z tym mam nadzieję, że oni też mnie szanują.

– Jakie są Pani zainteresowania i hobby?

– Jeżdżę świetnie na nartach, jeżdżę na desce, jeżdżę na rolkach. Dlaczego? Bo uwielbiam sport. Od piątego roku życia tańczyłam w balecie, uprawiałam gimnastykę artystyczną, nigdy nie brałam zwolnienia z W-F-u. Dlatego dzisiaj doskonale sobie radzę w wielu sportowych dyscyplinach.

– To pewnie była Pani w ferie na nartach.

– Byłam na obozie narciarskim z moimi wnuczkami, 4 i 7 lat, i one też już świetnie jeżdżą na nartach.

– Co Pani myśli o bezstresowym wychowaniu?

– To jest najgłupsze wychowanie pod słońcem. Wy doskonale o tym wiecie, że czujecie się bezpiecznie wtedy, gdy ktoś od was czegoś wymaga, kiedy kierujemy się pewnymi zasadami. Jeżeli nie mamy wymagań, to czujemy się zagubieni. Zresztą my, dorośli też lubimy, żeby wszystko było uporządkowane. Dziecko musi wiedzieć, że wstać trzeba tak, żeby na lekcje się nie spóźnić, umyć wieczorem zęby, bo później trzeba je leczyć. Jeżeli rodzice wpajają dziecku pewne zasady, to dziecko stara się według tych zasad żyć. Rodzice nas bardzo kochają, więc jak widzą, że dziecko się buntuje, to myślą: a może wyrośnie z tego buntu. Chciałabym, abyście pamiętali o tym, że jeżeli rodzice od was nie wymagają to sami musicie zacząć od siebie wymagać.

– Wiemy, że ma Pani dwie dorosłe już córki. Jakie stosowała Pani metody wychowawcze?

– Wiesz, dzisiaj trochę się uderzę w pierś – nie zawsze miałam czas na wymaganie. To jest bardzo niedobre, ale pędzimy za szybko do przodu. Moja praca była pracą bardzo wyczerpującą. Dzisiaj jest mi trochę przykro, ponieważ one wielu rzeczy dzisiaj muszą się same nauczyć. Na szczęście w domu miały dobry przykład, wiedziały, że pracuję ciężko, pracuję dla innych, więc trochę mi wybaczyły ten brak czasu. Ale na pewno dzisiaj poświęcałabym więcej czasu swoim dzieciom. Jednak bezstresowego wychowania nie było, bo na szczęście miały bardzo mądrego tatę, który wymagał i wymaga do dzisiaj, i bardzo go kochają. Jeszcze wam coś powiem, moje wnuczki uwielbiają, jak się od nich wymaga. Mają dziadka, który mówi: no, no, tego nie wolno, nawet temu wnukowi, który ma roczek i on słucha. Moje wnuczki wiedzą, czego robić nie wolno. Jak sądzicie, gdy był Dzień Dziadka i Dzień Babci i przyszły wnuczki z dwoma kwiatuszkami, to kto dostał oba kwiatki? Dziadek. Bo dziadek jest dla nich najważniejszą osoba na świecie. Mnie kochają nad życie, ale dziadka bardzo szanują, bo dziadek wymaga. Dlatego tak ważne jest, żeby rodzice wiedzieli, że jak wymagają, to wy ich będziecie szanować. Musicie gdzieś o tym rodzicom powiedzieć tak po cichutku, mamo, tato wymagajcie od nas, za to was kochamy, chociaż nieraz protestujemy.

– Czy jest Pani zadowolona, że córki poszły w Pani ślady?

– One próbowały nie pójść. Ja im powiedziałam: Wybierajcie takie zawody, które pokochacie. Jedna poszła na romanistykę, druga poszła na ekonometrię. Po czym po roku dołożyły sobie do tych dziennych kierunków prawo. I obie skończyły oba kierunki. Wychowały się w atmosferze prawa i myślę, że trudno im potem było od tego prawa odejść. Obie są prawnikami.

– Dziękujemy serdecznie za wywiad i mile spędzony czas. Cieszymy się, że mogliśmy Panią poznać osobiście. Życzymy sukcesów w życiu zawodowym i prywatnym.

– Dziękuję wam bardzo. A ja wam życzę, żeby zasada liczenia do 10, o której mówiłam [podczas spotkania z wszystkimi uczniami – przyp. red.], była z wami na co dzień, będzie wam łatwiej w wielu konfliktowych sytuacjach wyjść na prostą. Uczcie tego innych. Jesteście bardzo fajną grupą, bardzo podziwiam to, co robicie. Dziękuję wam bardzo.