Wspólny Lubartów: Zwycięży demokracja

Rozmowa z radnymi klubu Wspólny Lubartów: Jackiem Bednarskim, Teodorem Czubackim, Grzegorzem Gregorowiczem, Grzegorzem Jaworskim, Renatą Mazur i Jackiem Tchórzem.

O co poszło w tym sporze w sprawie diet radnych?

Klub Wspólny Lubartów: 16 lipca został zgodnie z prawem, złożony wstępny projekt podwyżki diet radnych do wiadomości i dyspozycji przewodniczącego Jacka Tomasiaka. Uzyskał on poparcie wszystkich klubów i miał być dopiero oceniany i obrabiany w dalszych pracach Rady. Zamiast tego spotkał się praktycznie już na drugi dzień po złożeniu z bezprzykładnym atakiem, także naszego kolegi klubowego Jacka Tomasiaka.

No właśnie, Jacek Tomasiak zarzuca Wam, że tego projektu nie podpisał?

Przecież zgodnie z prawem otrzymał jego tekst i mógł z nim zrobić, co do niego należało: poddać dalszej debacie, przesłać do opinii, zainicjować dyskusję w klubie, próbować rozmawiać i dogadywać szczegóły. Poza tym zarzut, że nie podpisał projektu przed złożeniem na jego ręce jest niepoważny. Ponadto otrzymał ten projekt do konsultacji już parę miesięcy wcześniej, więc nie powinien być zaskoczony.

Ale publicznie twierdzi, że ten projekt nie był omawiany w Waszym klubie?

To nie był projekt klubowy, lecz powstający w uzgodnieniach z innymi klubami. A w czym problem? Pan Jacek Tomasiak mógł sam poddać go pod dyskusję w klubie, gdyby rzeczywiście miał taki zamiar. Przecież znał jego treść od kilku miesięcy. Zamiast tego wolał wywołać publiczną awanturę.

Przejdźmy zatem do jego zawartości. Jego krytycy zarzucają, że podwyżka diet jest rażąco wysoka?

To przecież nieprawda, jeśli zestawimy ich wysokość z kilkoma innymi faktami.

No właśnie, jakie to fakty?

Diety w naszej Radzie Miasta nie były nowelizowane aż od 16 lat. W tym czasie w innych samorządach już dawno oddaliły się od naszych stawek. Dieta naszego radnego może wynosić ok. 2014 zł, a u nas dla typowego radnego doszła do wysokości 503 zł, czyli do ok. 25 procent limitu. Tymczasem np. w Radzie Powiatu wynosi ok. 1100 zł. Podobnie w innych samorządach. To budziło uzasadnione wątpliwości i napięcia.

Jacek Tomasiak sugeruje, że trzeba wobec tego było startować do Rady Powiatu?

Nie zamierzaliśmy i nie zamierzamy uprawiać turystyki dietetycznej. Diety w samorządach o podobnej strukturze i wielkości nie powinny od siebie odbiegać wysokością. To jest jakiś absurd i wynik lokalnych rozgrywek, w których nie chcemy brać udziału.

Macie też jakieś inne argumenty?

Tak. W żadnym innym samorządzie przewodniczący Rady nie miał tak wysokiej diety w stosunku do pozostałych radnych. Dieta przewodniczącego Tomasiaka w Radzie Miasta była aż 3,2 razy większa od diety typowego radnego, podczas gdy w Powiecie ta różnica wynosiła „tylko” 1,81 razy. Ponadto, jeśli przewodniczący na serio uważał, że diety i podwyżki są za duże, to dlaczego od wielu lat nic w tej sprawie nie zrobił, a przecież jako wieloletni radny i przewodniczący mógł to uczynić. Albo dlaczego nie przekazał ani grosza ze swojej tak podobno wysokiej diety na działalność charytatywną? Widać więc, że to zarzuty całkowicie niewiarygodne i nieprawdziwe.

No tak, ale przewodniczący ma przecież większe zadania?

Oczywiście, ale nie aż takie, jakie próbuje się ludziom wmawiać. W istocie kieruje on wyłącznie pracami Rady i prowadzi jej obrady. To wszystkie ustawowe zadania, więc nie rozumiemy, w czym problem.

Chwileczkę, rola przewodniczącego przekracza także ramy samorządu?

Jednak nie, samorząd na zewnątrz reprezentuje burmistrz a nie przewodniczący Rady. Ponadto radni są niezależni i niezwiązani żadnymi instrukcjami. Także przewodniczącego. Twierdzi on np., że został jakoby to zdradzony przez grupę radnych. Raz, że to nieprawda, dwa – że to właśnie on wszczął tę kampanię nienawiści wobec nas i wobec całej Rady Miasta, do czego nie ma mandatu ani kompetencji.

To kłóci się z powszechnym przekonaniem?

Niestety, tak. Jest to m.in. wyraz pewnej tendencji do posiadania większej władzy niektórych przewodniczących Rady niż dopuszcza prawo. Tę tendencję widać także było w Lubartowie. I przeciwko niej chcemy zaprotestować.

Przejdźmy do innych kwestii. Wasi krytycy zapowiedzieli referendum lokalne w sprawie odwołania Rady z powodu „uchwały dietetycznej”?

Pierwotnie podany powód referendum jest nielogiczny i nie wytrzymuje krytyki. Przecież oni podobno zaprotestowali przeciwko projektowi uchwały w sprawie diet, który uległ w chwili uchwalania zasadniczym zmianom. Obniżono np. wysokość stawek dla każdej grupy radnych. Więc wobec czego chcą przeprowadzić referendum?

W trakcie publicznej dyskusji pojawiły się także inne zarzuty?

No tak, jak się nie broni ten pierwotny zamiar, to się szuka dalej. Po prostu jak chcą psa uderzyć, to wciąż szukają kija. To są wszystko nadymane i niewiarygodne wymysły wzięte z palca. Przecież te diety teraz dalej są niższe niż np. w Powiecie. I podobne np. do miasta Stawiski, które liczy grubo poniżej 3 tys. mieszkańców, czyli wielokrotnie mniej niż Lubartów.

Tej spirali publicznych pretensji nie da się już chyba zatrzymać?

Naszym zdaniem – da i już widać pierwsze oznaki otrzeźwienia. Autorzy tej referendalnej awantury zapowiedzieli przecież szereg kroków, które się nie sprawdziły. Mieli referendum zrobić w dniu wyborów parlamentarnych, a to bzdura, mieli rozkładać namioty, a tego nie ma. Padały inne terminy, które się nie sprawdziły. Praktycznie została tylko znana nam kampania prowadzona przez pracowników spółdzielni na polecenie jej szefa. Naszym zdaniem, nie jest to zgodne z ustawą o referendum lokalnych. Generalnie jest to nagonka napędzana emocjami jednej osoby – przewodniczącego Tomasiaka.

To, o co więc Waszym zdaniem może chodzić?

Nie chcemy spekulować, ale kilka wniosków wydaje się oczywistych. Po pierwsze – to jest prywatna krucjata p. Tomasiaka przeciwko burmistrzowi Paśnikowi o rządzenie miastem z tylnego siedzenia. Po drugie – p. Tomasiak startuje do Parlamentu z niszowego ugrupowania i chce sobie stworzyć bazę wyborczą w postaci wykreowania dużego grona niezadowolonych i rzekomo pokrzywdzonych przez nas wyborców. Po trzecie – p. Tomasiak nie może pogodzić się z demokratycznym werdyktem, w którym przegrał głosowanie. Nie może zwyczajnie uznać woli większości, a to wystawia mu jak najgorsze świadectwo. Po czwarte – chce wymienić radnych na całkowicie sobie podporządkowanych, których w ramach tzw. teorii zderzaków będzie mógł dobierać do woli. To przestaje być zabawne i staje się niebezpieczne. Także dla całego miasta.

Ale radny Tomasiak ma prawo do startowania do Sejmu jak każdy obywatel Polski?

Oczywiście – nie zaprzeczamy, ale spółdzielnia to zrzeszenie ludzi połączonych zamieszkiwaniem w budownictwie wielorodzinnym. Zakładamy, że każdy z nich ma swoje poglądy polityczne, które nie musi uzgadniać z prezesem spółdzielni. To samo dotyczy pracowników spółdzielni, wykorzystywanie ich do prowadzenia kampanii wyborczej jest, naszym zdaniem nadużyciem. To wszystko sądzimy, że idzie w kierunku wykorzystywania stanowiska służbowego do osiągnięcia prywatnych korzyści politycznych. Tak samo groźny jest nepotyzm i dyskryminacja spółdzielcza radnych z powodów politycznych. Prezes i zarazem przewodniczący Tomasiak już się na radnych mści na płaszczyźnie zawodowej, przynajmniej niektórych. Ponadto ruchy płacowe wewnątrz spółdzielni też są sprzeczne z publicznymi tezami. Wystarczy spojrzeć na jego zeznania majątkowe, których by się nie powstydził sam Pan Prezydent Rzeczpospolitej Polski.

Jak to wszystko się Waszym zdaniem zakończy?

Nie będziemy spekulować, wszystko okaże się wkrótce. Jednak naszym zdaniem obecna rada to drużyna, której mieszkańcy powinni dać szansę na zrealizowanie postulatów, z którymi szliśmy do wyborów. Jesteśmy przekonani, że w tej konkretnej sprawie zwycięży demokracja. I tego życzymy też mieszkańcom naszego miasta, którzy wyjdą z tej próby zjednoczeni i wzmocnieni. Nasi mieszkańcy to bardzo inteligentni ludzie, którzy nie dadzą się sterować osobom, które usiłują wykorzystać sytuację do swoich celów politycznych. Co do tego nie mamy wątpliwości. A co do autorów tej politycznej awantury… no cóż ich czas przemija i dobrze, ponieważ powinni zniknąć z lubartowskiej sceny politycznej.

Rozmawiała: Katarzyna Wójcik