Ostatnie dwa rachunki za zimną wodę i kanalizację zaskoczyły mieszkańców bloku 77 i 79 przy ulicy Lubelskiej. O sprawie poinformowali nas mieszkający tam Czytelnicy.
– W całym bloku musimy płacić średnio od 40 zł do 80 zł więcej za wodę. Do rachunków doliczono mi opłatę za około 6 metrów sześciennych wody, której przecież nie zużyłam – mówi mieszkanka bloku 79.
– Jak mieszkam tu 20 lat, całe życie zgadzały się rachunki za wodę, a tu drugi z kolei rachunek z taką różnicą. To jakieś nieporozumienie – denerwuje się.
Spółdzielcy skarżą się, że nie rozumieją dlaczego teraz muszą płacić około 10 procent więcej za wodę. W dwóch ostatnich rachunkach spółdzielnia informuje, że dodatkowe obciążenie mieszkańców wynika z różnic między danymi z wodomierza głównego, a wodomierzami domowymi.
Jacek Tomasiak, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej tłumaczy, że powodów takich dopłat może być kilka. – Wodomierze w mieszkaniach są bardziej podzielnikami kosztów niż urządzeniami, które precyzyjnie liczą ilość wody. Różnice w pomiarze pomiędzy wodomierzem głównym, a domowymi mogą sięgać nawet 25-30 procent – mówi Tomasiak.
Dlaczego więc wcześniej spółdzielnia nie naliczała takich dopłat? – pytamy. – W Spółdzielni Mieszkaniowej była kontrola. Lustrator nakazała nam, żebyśmy rozliczali w taki właśnie sposób, ponieważ zmieniły się przepisy. Dała nam trzyletni termin na wprowadzenie tych zmian. Wprowadziliśmy je w ostatnim roku od tej kontroli – odpowiada Tomasiak.
Dopłaty, jak podejrzewa prezes, mogą również wynikać z tego, że któryś z sąsiadów pobiera wodę nielegalnie. – W tych blokach była kiedyś ciepła woda i z tego pionu jest przebicie wody w mieszkaniach. Będziemy likwidować piony ciepłej wody, ponieważ podejrzewamy, że mieszkańcy pobierają nielegalnie z nich wodę – mówi.
Jak zapowiada prezes, jeżeli różnice w odczycie między wodomierzem głównym, a indywidualnymi nadal będą duże, to mieszkańcy tych bloków muszą się liczyć z niezapowiedzianymi wizytami w mieszkaniach ze strony spółdzielni. – Skontrolujemy zegary – mówi Tomasiak. – Jeżeli będziemy podejrzewali sytuację, że ktoś kradnie wodę, to będziemy go rozliczali ryczałtowo – dodaje.
Katarzyna Wójcik
5.03.2013 o 20:29
„Wodomierze w mieszkaniach są bardziej podzielnikami kosztów niż urządzeniami, które precyzyjnie liczą ilość wody. Różnice w pomiarze pomiędzy wodomierzem głównym, a domowymi mogą sięgać nawet 25-30 procent – mówi Tomasiak.” – dziwna interpretacja… skoro tak, to jakim cudem we wszystkich pozostałych blokach podobnych różnic nie ma? A skoro SM podejrzewa kradzież wody, to jej zadaniem jest znaleźć złodzieja i jego obciążyć kosztami, a nie bogu ducha winnych mieszkańców. Jeśli SM nie potrafi tego dopilnować, niech sama dopłaca różnicę. A jeżeli wodomierze są podzielnikami, które w sposób nieobiektywny mierzą ilość pobranej wody, to co powiedzieć o podzielnikach ciepła? Wystarczy, że dwóch sąsiadów pozakręca grzejniki i ten trzeci musi ogrzać ich zimne ściany czy sufit, a potem jeden bierze 1000 zł zwrotu a drugi tyle dopłaca. W przypadku tych podzielników prezes jakoś nie dzieli na wszystkich po równo dopłat, tylko dowala co roku tym samym, bo w dodatku nie da sobie wytłumaczyć, że stosuje nieprawidłowe przeliczniki dla najzimniejszych mieszkań. Te podzielniki ciepła wyjdą wszystkim bokiem, jak na niedogrzanych ścianach zacznie wyłazić grzyb, bo wszyscy oszczędzają siedząc w zimnych mieszkaniach.