Agnieszka Ćmiel: moja pasja zaspokaja potrzebę piękna

Na co dzień nauczycielka wychowania przedszkolnego. Ale ma niesamowitą pasję – szydełkowanie i wykonywanie ręcznie kaligrafowanych okolicznościowych kartek, które można zobaczyć na profilu facebookowym Szydełkiem i piórem. Jej prace to serwety, bieżniki, podkładki pod talerze czy kubki oraz kolczyki. Na uwagę zasługuje wykonanie ręcznie kaligrafowanego na pergaminie aktu erekcyjnego pod budowę kościoła pw. Wniebowstąpienia Pańskiego w Lisowie, który zamurowany został w ścianie kościoła, jak również kaligrafowany list do papieża Jana Pawła II, wysłany wiele lat temu podczas Dnia Wspólnoty Ruchu Światło – Życie Archidiecezji Lubelskiej. Mowa o Agnieszce Ćmiel z Lubartowa, z którą rozmawiamy o jej niezwykłych zainteresowaniach.

 

Zajmuje się Pani szydełkowaniem? Skąd zainteresowanie taką formą rękodzieła?
Szydełkuję właściwie od dzieciństwa. Miałam to szczęście, że wzrastałam wśród pasjonatów rękodzieła. Moja babcia haftowała, ciocia robiła na drutach, tata tworzył modele statków czy abażury z kliszy. Szydełkowała moja mama i to ona nauczyła mnie podstaw tego rękodzieła i zaszczepiła we mnie miłość do szydełka.

Serwety, bieżniki, kolczyki to ozdoby, którymi może się Pani pochwalić. Czy ciężko nauczyć się robienia na szydełku?
Absolutnie nie jest trudno! Jeśli właśnie kiełkuje w nas decyzja, że oto będziemy szydełkować, warto zacząć od poznania podstaw. Tak naprawdę każde wyszydełkowane dzieło składa się – tak w skrócie – z oczek łańcuszka, półsłupków i słupków. Jeśli nie mamy obok osoby, która może nas nauczyć dziergania, wówczas warto znaleźć w internecie ciekawy tutorial, który w prosty sposób odkryje przed nami tajniki posługiwania się szydełkiem. Następnie warto dowiedzieć się, jak czytać schematy szydełkowe. I nie zniechęcać się, tylko próbować i próbować. Później można cieszyć się efektami. Ja cieszę się własnoręcznie wykonanymi serwetami, bieżnikami, które są piękną ozdobą domu i doskonałym prezentem, podkładkami pod talerze czy kubki, ozdobami choinkowymi czy ostatnio kolczykami, które sama chętnie noszę.

Szydełkowanie zapewne wymaga wiele pracy i cierpliwości. Ile czasu zajmuje wykonanie serwety czy kolczyków?
Te produkty nie powstają szybko, trzeba się przy nich napracować. Wiele zależy od wielkości wykonywanego dzieła, ale też od schematu. Na wykonanie prostego kwadratu o boku 4 cm potrzebuję 15 minut, ale stworzenie tej samej wielkości kwadratu o bardziej skomplikowanym wzorze, z wieloma pikotkami, zajmie mi 40 minut. Są kolczyki, które powstają w ciągu pół godziny i inne – tej samej wielkości – które wymagają dwa razy więcej czasu. Najdłużej wykonywanym przeze mnie wyrobem jest obrus, który zaczęłam dwa lata temu i ciągle nie widać jego końca. Aktualnie poświęcam mu czas tylko w niedziele, więc jeszcze trochę muszę poczekać, zanim usiądziemy przy stole w jego towarzystwie. Ale usiądziemy!

Jak wygląda proces twórczy tych ozdób?
Jeśli tworzę dla siebie, wówczas pierwsza jest decyzja, co chcę stworzyć. Jeśli tworzę na zamówienie, wsłuchuję się w oczekiwania zamawiających. Rozpoczynamy poszukiwania ciekawego schematu, koloru. Gromadzę potrzebne materiały, wybieram grubość nici, dopasowuję grubość szydełka. Zamawiam bigle do kolczyków i działam. Praca nad robótką nie kończy się niestety wraz z ucięciem nitki. Trzeba włożyć nieco energii, aby całość nabrała efektownego wyglądu. Robótki po zakończeniu trzeba naciągnąć i uformować. Konieczne jest ich usztywnienie, dopasowanie rodzaju krochmalu do konkretnego wyrobu. Potrzebne jest też miejsce, na którym rozkładam moje dzieło i w które da się wbić szpilki, by nadać mu pożądany kształt. Często formuję kształt żelazkiem.

Oprócz szydełkowania wykonuje Pani ręcznie kaligrafowane kartki okolicznościowe. W jaki sposób Pani nabyła takie umiejętności?
Pamiętam, że jako dziecko bardzo lubiłam pisać. W siódmej klasie szkoły podstawowej korzystaliśmy z podręcznika do plastyki, w którym zamieszczone było zdjęcie pięknego kroju pisma, który mnie urzekł i zachwycił. Postanowiłam spróbować odwzorować ten krój i tak się zaczęło. Przez wiele lat pisałam głównie długopisami żelowymi, stosując tzw. kaligrafię oszukaną. Nie ma ona nic wspólnego z oszukiwaniem. Faux calligraphy stosują także doświadczeni kaligrafowie. Naśladuje ona ten typ pisma, w którym – wskutek nacisku ręki na elastyczną stalówkę – zmienia się grubość linii w literach. Obserwowałam twórczość kaligrafów, wzorniki, oglądałam tutoriale, szukałam mentora, który wskazywał, jak należy posługiwać się stalówką, żeby wydobyć pożądany kształt liter. Zakupiłam pierwsze stalówki, tusze i… dałam się ponieść kaligrafowaniu! Ciągle się uczę pięknie pisać, bo kaligrafia to trudna arcysztuka, to praca na długie lata. Nie ma tutaj dróg na skróty, sprawdza się powiedzenie „trening czyni mistrza”. Więc ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę. Postanowiłam pokazać efekty moich ćwiczeń i tak zajęłam III miejsce oraz wyróżnienie w konkursie kaligraficznym, organizowanym przez Warszawski Dom Kaligrafii. To sprawiło, że odważyłam się wykonać pierwsze kartki okolicznościowe, które cieszą się dużym zainteresowaniem.

Proszę opowiedzieć o tych kartkach. Na jakie okazje są wykonywane? Jakie są metody kaligrafowania, narzędzia potrzebne do wykonania tych kartek?
Tworzę kartki okolicznościowe dla tych, którzy chcą uświetnić ważne wydarzenia – ślub, chrzest, pierwszą komunię świętą, urodziny, imieniny, rocznicę ślubu, zakończenie roku, przejście na emeryturę, narodziny dziecka, ale nie tylko. Kaligrafuję na zaproszeniach, dyplomach, winietkach, w książkach itp. Najbardziej dumna jestem z ręcznie kaligrafowanego przeze mnie na pergaminie aktu erekcyjnego pod budowę kościoła pw. Wniebowstąpienia Pańskiego w Lisowie, który zamurowany został w ścianie kościoła. Dumą napawa mnie również fakt, że kaligrafowałam list do papieża Jana Pawła II, wysłany wiele lat temu podczas Dnia Wspólnoty Ruchu Światło – Życie Archidiecezji Lubelskiej.
W sztuce kaligrafii jest wiele krojów pisma, a każdy z nich ma swoje zasady, które nim rządzą. Zaciekawionych tematem zachęcam do sięgnięcia do lektur szerzej omawiających te zagadnienia. Tam dowiemy się, czym jest kapitała, uncjała, minuskuła karolińska, pismo gotyckie, italika czy piękna kursywa angielska. Jeśli już połknęliśmy haczyk i chcemy pisać, konieczne jest zaopatrzenie się w podstawowe narzędzia. Ja korzystam z obsadki prostej oraz skośnej, różnych rodzajów stalówek – moja ulubiona to Tachikawa G, specjalnego tuszu do kaligrafii i dobrego papieru, dzięki któremu nie tworzą się tak zwane „pajączki” przy literach.

Prezentuje Pani swoje prace w mediach społecznościowych. Gdzie można je zakupić?
Tak, moje prace można zobaczyć na Facebooku na profilu Szydełkiem i piórem oraz Instagramie – szydelkiem.i.piorem. Staram się tam regularnie prezentować efekty tworzenia. Większość prac wykonuję na indywidualne zamówienie, wychodząc na przeciw potrzebom i oczekiwaniom osób zainteresowanych. Mogą być doskonałym upominkiem, bardzo wartościowym i pożytecznym, świadczącym o tym, jak wyjątkowo traktujemy osobę obdarowaną. Zapraszam do kontaktu przez media społecznościowe.

https://www.facebook.com/szydelkiemipiorem/?view_public_for=101102491946236

https://www.instagram.com/szydelkiem.i.piorem/

Obie pasje to forma spędzania wolnego czasu czy odreagowania stresu. Co dają Pani takie zainteresowania?

Przede wszystkim to, co robię, jest w moim odczuciu odkrywaniem siebie, swoich możliwości, talentów. Pan Bóg jest hojny dla każdego, trzeba tylko odkryć, to, co nam dał, swoje predyspozycje i to rozwijać. Dzielenie się z kimś swoim talentem to jeden z najlepszych sposobów na jego rozwijanie. Moja pasja uwrażliwia estetycznie. Pozwala zaspokajać potrzebę piękna, dążyć do piękna, obcować z pięknem. Ubogacamy siebie, ale i innych, bo pokazujemy im piękno. Daje możliwość zregenerowania się, odprężenia i wyciszenia. Ponadto rozwija pracę mózgu, poprawia koncentrację, uczy pracowitości, cierpliwości, wytrwałości i pokory. To też wielka przyjemność i radość tworzenia.

Rozmawiała: Sylwia Cichoń