Między świętami o baraku sportowym

Tuż po świętach Bożego Narodzenia, a przed Sylwestrem, w środę 27 grudnia, zorganizowano spotkanie w Spółdzielni Mieszkaniowej. Taki termin zaproponował Zarząd Spółdzielni. Tematem była sprawa 10-arowej działki przy ul. Krzywe Koło, na której stoi pawilon sportowy użytkowany przez klub sportowy „Lewart”.

Przedstawiciele Komisji Oświaty Kultury, Sportu i Rekreacji przy Radzie Miasta Lubartów, a także reprezentacja sekcji sportowych działających w pawilonie sportowym (Dariusz Borzęcki i Janusz Pożak) spotkali się z Zarządem Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie i Radą Nadzorczą.

Prezes Jacek Tomasiak przedstawił stanowisko spółdzielni, która posiada w użytkowaniu wieczystym teren, na którym stoi barak. – My podtrzymujemy dwa rozwiązania. Miasto może odkupić od nas nieruchomość za 1 800 900 tys. zł, albo zamienić się na działki wycenione taką metodą, jak miała wyceniane spółdzielnia.

Szef sekcji tenisa stołowego Lewartu Lubartów Dariusz Borzęcki zwrócił uwagę: – Pan prezes miał czas na przygotowanie się, a nam tego czasu nie dano. Było lakoniczne pismo, które otrzymaliśmy w piątek, bez podania godziny spotkania. Był to okres świąteczny i nie wszyscy z komisji mogli dotrzeć. – Tak jak pan Jerzy Jedut, bo nie wiedział nawet, na którą godzinę ma przyjść. Uważam, że nie są to równe warunki gry – zakończył prezes Borzęcki.

Radny Jerzy Tracz mówił o niebezpieczeństwie utraty miejsca spotkań i treningów młodzieży. – Jestem z was najstarszy – zwrócił się do zebranych. Nie wierzyłem, że przed koniec mojego życia ktoś uniemożliwi realizowanie pasji i hobby zarówno mi, jak i moim wnukom i ich dzieciom.

Obszerne wystąpienie Jacka Tomasiaka na temat kwestii baraku przy ul. Krzywe Koło zdominowało spotkanie. Odniósł się do niego Janusz Pożak, opiekun sekcji kolarskiej Lewartu Lubartów, który nie krył zdziwienia z powodu terminu spotkania. – Zdziwiło mnie, że tak ważne zebranie odbyło się tak szybko i w takim czasie. Ja dowiedziałem się o nim wczoraj wieczorem. Dziwię się, że nie ma tu prezesa Jerzego Jeduta i burmistrza Radosława Szumca, który orientuje się w korespondencji, jaką prowadziła Spółdzielnia z Miastem. Czuję się jak na jakimś kazaniu, gdzie nie mogę zająć stanowiska.

W trakcie spotkania dyskutowano także o kosztach związanych z utrzymaniem nieruchomości. Nie padło jednak pytanie o to, jakiej wysokości koszty ponosi spółdzielnia z tytułu użytkowania wieczystego działki, a takie koszty zależne są od wartości nieruchomości.

Prezes Dariusz Borzęcki wpomniał, że bieżące koszty związane eksploatacją budynku – prąd, woda, remonty – ponosi Klub „Lewart”. Nie krył rozgoryczenia z powodu trudnej sytuacji sportowców, którzy mogą stracić miejsce swoich treningów. Zadał więc pytanie prezesowi Jackowi Tomasiakowi: – Czy Pan zbudował ten barak? Przypomniał, że budynek został wybudowany przez nieistniejącą już firmę KPRD z Lubartowa. W 1977 zostały wylane fundamenty, a w 1978 postawiono obiekt. W dniu 1 maja 1988 roku rozegrano pierwszy turniej pod patronatem pana Leszka Wójcika – nestora lubartowskiego tenisa stołowego, o którym pisaliśmy w poprzednim wydaniu gazety.

– O obiekt będziemy walczyli, bo jest to najdogodniejsze miejsce dla mieszkańców Lubartowa, którzy uczęszczają do naszego budynku. Szczególnie w okresie letnim rodzice puszczają dzieci same z pobliskich bloków. Na ulicę Parkową nikt nie będzie w stanie samych dzieci puścić. Takie umiejscowienie przyczyni się do upadku naszych dyscyplin – mówił Dariusz Borzęcki dodając, że w budynku trenują dzieci mieszkańców zasobów Spółdzielni Mieszkaniowej.

R. Ozonek