Mistrzowie świata apelują do radnych – aktualizacja

Na sesję Rady Miasta 22 czerwca przybyli zawodnicy MKS Lewart AGS Lubartów (sekcji taekwon-do i tenisa stołowego), aby zaapelować do radnych o pomoc i porozumienie się w sprawie miejsca, w którym trenują, czyli pawilonu przy ul. Krzywe Koło.  Grunt, na którym znajduje się barak, należy do Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie. W 2012 roku wezwała ona klub MKS Lewart AGS Lubartów do zapłaty ponad 800 tys. złotych za bezumowne korzystanie z nieruchomości. Sprawa trafiła do sądu.
Burmistrz Janusz Bodziacki mówił na sesji o propozycji Spółdzielni w związku z wykupieniem działki:

– Wystąpiłem 22 stycznia 2013 roku do pana prezesa o odzyskanie tej nieruchomości i chcę państwu zacytować warunek, w którym w tej chwili jesteśmy. Pan prezes napisał mi, że wyraża zgodę pod warunkiem wpłaty i nie przejęzyczam się – kwoty 10 milionów złotych.

protest_MKS_Lewart_2

Wielokrotni mistrzowie Polski i świata domagają się zapewnienia im miejsca treningów, aby mogli nadal reprezentować miasto na światowych arenach sportowych. Na sesji zawodnicy pojawili się w sportowych strojach, z transparentami, z medalami, byli z nimi członkowie ich rodzin. Po raz kolejny apelowali o rozwiązanie problemu własności działki, na której umieszczony jest pawilon sportowy tzw. „barak”. Z apelem wystąpił trener zasłużonego dla miasta klubu, Jerzy Jedut:

– Jak niektórzy z państwa pamiętają, ostatnio byłem tutaj dokładnie 4 lata temu. Moje wystąpienie 4 lata temu zakończone brawami nie przyniosło w kolejnych latach strategicznie pozytywnych skutków. Nic, o co prosiłem, nie zmaterializowało się, za to zmaterializował się najczarniejszy scenariusz. To czego tak sobie nie życzyliśmy, to jest realne zagrożenie eksmisją. To wystąpienie jest to apel ostatniej szansy, bo sprawa jest już w sądzie.

– Szanowni radni, weźcie z nas przykład, bo my wiemy jak wygrywać dla swojego kraju, dla miasta, dla samych siebieJak widzicie, stoi tu młodzież i dzieci, którzy dają przykład swoją obecnością, że nie jest im obcy los sali, miejsca, w którym trenują, do którego rodzice przyprowadzają swoje pociechy, a one realizują tam sportowe pasje, uczą się walki, determinacji, odwagi i dumy z reprezentowania miejsca, w którym mieszkają. Dla nich niezrozumiałe jest to, że nie potraficie zrobić niewielkiego gestu – gestu, który nie jest związany z wielkimi nakładami, być może nie potrzebuje on wydania ani jednej złotówki. Na pewno potrzebuje zrozumienia i zgody wśród was. Chcę dziś znowu zadać pytanie w imieniu własnym i młodzieży, czy to nazbyt trudne, aby dla dobra mieszkańców Lubartowa nabyć zaledwie 300-metrową działkę? Nie bójcie się podjąć decyzji, za którą mieszkańcy Lubartowa będą wam wdzięczni. Jest to apel ostatniej nadziei i wiary, że wybrane przez nas mieszkańców Lubartowa grono wzniesie się na wyżyny i wreszcie porozumie, powodując, że w przyszłości nie będziemy mówić przez pryzmat sprawy sądowej i eksmisji, ale kolejnych sukcesów sportowców z Lubartowa. Nie poddamy się, bo to sprawa charakteru i wartości, jakie szanujemy i których uczymy młodych sportowców. Apeluję gorąco, aby udało nam się tę sprawę załatwić.

Po trenerze Jeducie głos zabrał prezes sekcji tenisa stołowego MKS Lewart, Dariusz Borzęcki:

– Sprawa będzie rozstrzygnięta 13 września, gdyż wtedy spotykamy się na sali sądowej. Będą się decydowały losy odnośnie naszego budynku. Mamy żal, że przez wiele lat nie zrobiono nic, albo zrobiono niewiele, dlatego teraz jesteśmy w sądzie. Szkoda, że na tej sali nie ma z nami prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej (prezes Spółdzielni i jednocześnie przewodniczący rady Jacek Tomasiak był obecny podczas sesji – red.). Zadalibyśmy mu pytanie, dlaczego tak bardzo chce zburzyć ten budynek, który nie należy do niego i dlaczego pomimo sprzeciwu mieszkańców chce postawić w tym miejscu kolejny blok? Czyżby chodziło spółdzielni o czerpanie z tego tytułu kasy? Odpowiedziałby pan prezes tym dzieciom, które tutaj przyszyły, dlaczego tak postąpił. Błagamy was radni, przestańcie nam już mydlić oczy o budowie kompleksu sportowego przy ul. Parkowej. Ten temat ciągnie się już od kilku lat i są problemy z budową. Naprawdę nie chcemy wiele dla naszej sekcji, dla wspierania młodych talentów. Myślę, że pan przewodniczący Rady Miasta przekaże panu prezesowi spółdzielni, że z tego tematu można wyjść dwojako – w glorii i chwale, sprzedając działkę i pokazując, jak się rozwijamy. Lub też można pokazywać palcami, że to ten pan przyczynił się do zniszczenia sportu w naszym mieście.

Przypominamy, że budynek przy ul. Krzywe Koło 34 A został podarowany przed wieloma laty za świetne wyniki sportowe i nie mógł pierwotnie znaleźć swojego miejsca. W sytuacji, gdy klubowi groziło, że otrzyma go kto inny, znaleziono dla niego miejsce na działce, która należy do Spółdzielni Mieszkaniowej. Wcześniej klub nie musiał jej płacić za korzystanie z tego terenu, a w tej chwili takich opłat chcą obecne władze SM. W związku z tym sprawa trafiła do sądu.
Głos w tej sprawie zabrali radni. Jan Ściseł mówił, że budynek otrzymany przed wieloma laty za świetne wyniki sportowe w latach 80, postawiony na gruncie spółdzielni jest sprawą nietypową. Panaceum na problemy klubu miała być budowa kompleksu sportowego przy ul. Parkowej, inwestycja ta stoi jednak pod znakiem zapytania ze względu na brak środków na budowę obiektu. Radny Ściseł przyznał, że:

Klub Lewart AGS Lubartów to wielka promocja dla miasta i warto o taką promocję i zawodników zadbać. Tylko dialog pomoże wyjść z tej sytuacji.

Padały pytania, czy zawodnicy chcą trenować na ul. Parkowej. Trener Jerzy Jedut odpowiedział, że obecna lokalizacja przy ul Cichej jest lepsza ze względu na bliskość dużego osiedla i szkół. Natomiast sala przy Parkowej byłaby wykorzystana dodatkowo, co pozwoliłoby na zorganizowanie większej ilości treningów. Radny Jerzy Tracz również mówił o porozumieniu i dialogu, zwracając się do przewodniczącego RM Jacka Tomasiaka:

– Przejrzałem pana materiały wyborcze i ulotki i nigdzie nie znalazłem takich obietnic danych wyborcom, iż bardzo ważne sprawy dla mieszkańców będzie pan rozstrzygał w sądach. A gdzie dialog, mediacje, kompromis i współpraca?

W sprawie głos zabrał również radny Piotr Kusyk, który wskazał na możliwości rozwiązania problemu:

Miasto kilka dni temu wystąpiło do Spółdzielni Mieszkaniowej z propozycją zamiany tego gruntu. Ja bardzo chętnie usłyszałbym, co przedstawiciel spółdzielni, a tak się składa jednocześnie przewodniczący Rady Miasta, ma do powiedzenia w tej kwestii.

O zgodzie na sprzedaż działki mówił burmistrz Janusz Bodziacki. W 2004 roku miasto chciało odkupić teren o powierzchni 931 metrów kwadratowych, na którym znajduje się pawilon sportowy. Zgadzała się na to Spółdzielnia. Wówczas rzeczoznawca wycenił wartość działki na ponad 20 tys zł. Zakup zablokowały jednak zmiany zarządu SM. Burmistrz poinformował, że w 2007 roku Prezes SM pisał do miasta, że Zarząd SM nie widzi potrzeby zbycia tej działki, a spółdzielnia pawilon traktuje jako obiekt niekomercyjny i nie nalicza za niego żadnych opłat. Burmistrz Janusz Bodziacki mówił także o wspomnianej we wstępie artykułu propozycji Spółdzielni – wykupienia działki za 10 mln zł.
Prezes Jacek Tomasiak powiedział, że to Spółdzielnia po poprzedniej wizycie trenera Jerzego Jeduta chciała wyjść na przeciw tej sprawie i zaproponowała miastu rozliczenia za pomocą gruntów. Według niego miasto nie chciało dojść wówczas do porozumienia. A na ostatniej sesji Jacek Tomasiak poinformował, że Zarząd SM przyjął z zadowoleniem ostatnie pismo i ponownie proponuje miastu zamianę działek (pismo w tej sprawie trafiło już do Urzędu Miasta). Przewodniczący Rady i jednocześnie prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Jacek Tomasiak powiedział:

– Z zadowoleniem przyjmujemy propozycję zamiany prawa użytkowania wieczystego na inną nieruchomość. Proponujemy przekazanie przez nas tej działki, a ze strony miasta przekazanie nam innych działek (znajdujących się obok Havany) i przekształcenie działek na rzecz spółdzielni. Zarząd SM deklaruje, że w przypadku pozytywnej decyzji pana burmistrza w sprawie wyżej wymienionej, spółdzielnia odstąpi od dochodzenia od klubu odszkodowania za bezumowne zajmowanie lokalu przy ul. Krzywe Koło 34 A.

Pozostaje tylko kwestia wartości działek, które Spółdzielnia chce w zamian od miasta. Burmistrz dwukrotnie dopytywał i prosił Jacka Tomasiaka o publiczne zadeklarowanie, że zamiana będzie miała miejsce na podstawie wyceny wartości tych działek przez rzeczoznawcę. Jednak Jacek Tomasiak nie udzielił odpowiedzi i zamknął dyskusję.

Sylwia Nowokuńska, (J.A.)