O budżecie obywatelskim i opłatach za śmieci
Grupa radnych miejskich zaproponowała projekt uchwały dotyczącej budżetu obywatelskiego dla Lubartowa. O pomyśle takiego wykorzystania pieniędzy publicznych, a także o ostatnich działaniach radnych, rozmawiamy z Jakubem Wróblewskim z Klubu Radnych Platformy Obywatelskiej RP.
Ostatnie działania grupy radnych, to między innymi dwie konferencje prasowe – jedna dotycząca tego, aby Rada Miasta decydowała o opłatach za śmieci, druga – dotycząca projektu uchwały o budżecie obywatelskim. Skąd pomysł na taką aktywność?
Główną powinnością radnego jest dbanie o dobro wspólnoty samorządowej, o jakość życia Mieszkańców. Obserwujemy, że od jakiegoś czasu w sporach pomiędzy dwoma zantagonizowanymi obozami – obozem prezesa Tomasiaka i obozem burmistrza Bodziackiego, ta powinność gdzieś się zatraca. Widzimy, że czasami dochodzi do tego, że w imię tej rywalizacji niektórzy zapominają o dobru wspólnoty samorządowej. Postanowiliśmy zwołać konferencję prasową po to, żeby mieszkańcy Lubartowa, także za pośrednictwem mediów, zostali poinformowani o tym, że aby rozwiązać problem gwałtownej podwyżki opłat za wywóz odpadów niekoniecznie musimy występować ze Związku Komunalnego Gmin Ziemi Lubartowskiej. Szukaliśmy wyjścia, które pozwoliłoby nam mieć wpływ i obniżyć te opłaty dla mieszkańców Miasta, a jednocześnie nie zaprzepaścić tych kilku lat wysiłków i nie stracić zdobytych pieniędzy na finansowanie budowy zakładu zagospodarowania odpadów.
Jak wyglądałaby decyzyjność radnych dotycząca opłat? W jakim momencie ona by się pojawiała?
Kiedy wiadomo, ile kosztują nas odpady, ile ich produkujemy, decyzja o tym, w jaki sposób tymi opłatami za wywóz śmieci obciążyć mieszkańców, powinna trafić do Rady Miasta, do każdej z rad gmin. Po to, aby gmina w sposób racjonalny zdecydowała, w jaki sposób te ciężary na mieszkańców rozłożyć. Już widać, że wysokie opłaty w Mieście są spowodowane tym, że nie segregujemy odpadów w sposób wystarczający. Jest duża rozbieżność cenowa pomiędzy odpadami segregowanymi a niesegregowanymi, oddawanymi do sortowni. Może udałoby się, żebyśmy tych odpadów niesegregowanych produkowali, jako mieszkańcy, mniej. Tym samym wszyscy globalnie obniżyliby opłaty za wywóz nieczystości. Oczywiście za tym powinny pójść jeszcze inne działania. Takie, jak na przykład spowodowanie, aby jak najwięcej mieszkańców podłączyło się do tych źródeł ciepła, które nie powodują powstawania odpadów. Jest taka możliwość, żebyśmy uchwalili dopłaty dla tych mieszkańców, którzy zdecydują się na podłączenie do innych źródeł ciepła, powodując tym samym efekt ekologiczny. Jest to problem nie tylko wysokości opłat, ale problem jakości życia w Lubartowie. Wszyscy pamiętamy chwile, kiedy gęsty smog pojawia się nad miastem w chłodniejsze dni.
Niektórzy palą nawet plastik. Kwesta edukacji ekologicznej?
Ludzie niekoniecznie zdają sobie sprawę z tego, że to co spalą, później oni i ich sąsiedzi tym oddychają. Obserwujemy wzrost zachorowań na różnego rodzaju nowotwory. Ze spalania drewna czy węgla wytwarzają się szkodliwe dioksyny, które szkodą zdrowiu nas samych, naszych dzieci. Oczywiście edukacja ekologiczna jest bardzo ważna, ale za nią powinny też pójść działania ułatwiające właścicielom nieruchomości przejście na bardziej ekologiczne źródła ciepła. Temu mogą służyć dopłaty. W konsekwencji to wszystkim się opłaci. Będziemy żyli w czystszym środowisku i będziemy mniej płacili za wywóz i składowanie odpadów.
Wracając do opłat za śmieci, zwróćmy uwagę, jak to jest regulowane w innych miastach. Wysokość opłat może np. zależeć od liczby osób w gospodarstwie domowym. Poszukajmy innych rozwiązań, tak, by ciężar finansowy związany z wytwarzaniem i wywozem odpadów był bardziej znośny dla mieszkańców Lubartowa.
A powinny być jednakowe i dla mieszkańców spółdzielni i domków jednorodzinnych?
Tego pani nie powiem. Zauważam takie zjawisko, że do śmietników spółdzielczych bardzo dużo ludzi przywozi swoje odpady. Przypuszczam, że są to i mieszkańcy domków jednorodzinnych i drobni przedsiębiorcy. Nie wiem, na jakiej zasadzie przywożą oni do śmietników te odpady, ale to powoduje, że frakcja odpadów niesegregowanych jest dosyć duża. Duża część mieszkańców domków jednorodzinnych nie produkuje z kolei odpadów w postaci popiołu, korzystając z ciepła dostarczanego przez PEC.
Czy możliwe jest dopłacanie przez Miasto do kosztów wywożenia odpadów, tak aby mieszkańcy płacili mniej?
Miasto nie ma własnych pieniędzy. Środki, które może przeznaczyć na dopłaty, bierze z podatków, które ściąga od swoich mieszkańców. Te podatki są przeznaczane częściowo na utrzymanie oświaty, ale też na utrzymanie dróg, chodników oraz ich remonty, na uzbrajanie terenów inwestycyjnych tworzonych z myślą o nowych miejscach pracy. Także na infrastrukturę kulturalną. Przeznaczając pewną pulę pieniędzy z tego „tortu” na dopłaty do śmieci, nie przeznaczamy tych środków na wydatki prorozwojowe, tylko dokładamy do odpadów. Jest to oczywiście możliwe, natomiast wszyscy musimy mieć świadomość, że nie są to pieniądze, które burmistrz, czy radni wyciągają z kapelusza. Możemy na ten temat rozmawiać, ale wydaje mi się, że powinniśmy poszukać innych rozwiązań.
Zmieńmy temat i przejdźmy do kwestii budżetu obywatelskiego. Załóżmy, że mamy podjętą uchwałę, pieniądze w budżecie na przyszły rok w ilości około 700 tys. zł zabezpieczone. Od czego może zacząć zwykły mieszkaniec, który ma pomysł na wykorzystanie takich pieniędzy publicznych?
Ten limit 1 procenta dochodów własnych budżetu miasta, to jest limit dolny. Mam nadzieję, że on się będzie z roku na rok zwiększał. Pierwszy raz próbujemy taki budżet wprowadzić i jest to pewna niewiadoma dla nas, radnych i mieszkańców. Planujemy wspólnie z uczestnikami akcji „Masz Głos, Masz Wybór”, przeprowadzić akcję informacyjną. Liczymy na media, że pozwolą nam wyjaśnić mieszkańcom, że to, jakie projekty będą realizowane, będzie zależało od nich. Jeszcze w tym roku chcemy zorganizować spotkania informacyjne. Mamy szansę, żeby uchwała dotycząca budżetu obywatelskiego weszła w życie od 1 stycznia 2016 roku. Każdy mieszkaniec, który ukończył 16 rok życia będzie mógł zgłosić projekt do konsultacji (aby złożyć wniosek potrzebnych jest 25 osób) oraz wziąć udział w głosowaniu i wyborze projektów do sfinansowania. Zgłoszone wnioski będą sprawdzane w zespole powołanym przez Burmistrza Miasta, pod kątem ich wykonalności prawnej, instytucjonalnej i finansowej. Wykonalne projekty zostaną przekazane komisji budżetowej rady miasta, która je zweryfikuje jeszcze raz i przedstawi mieszkańcom do głosowania. Sama konstrukcja budżetu obywatelskiego to taka dżentelmeńska, społeczna umowa między mieszkańcami a radnymi i burmistrzem. My jako samorząd zobowiązujemy się wykonać to, co mieszkańcy wybiorą w drodze głosowania.
Jak będzie wyglądało głosowanie na dany projekt?
Każdy z mieszkańców, który będzie chciał wziąć udział w wyborze, dostanie kartę do głosowania na projekty dopuszczone do realizacji wraz z ich krótkim opisem. Można będzie zagłosować maksymalnie na trzy projekty. Te, które uzyskają największą liczbę głosów, aż do wyczerpania puli środków, zostaną przeznaczone do realizacji. Przewidzieliśmy, że głosowanie ma trwać 12 godzin. W głosowaniu może wziąć każdy mieszkaniec, który ukończył 16 rok życia. To ma niewątpliwie sens edukacyjny, aby młodzież zainteresowała się sprawami lokalnymi. Sprawi też, że będziemy bardziej dbali o sfinansowane z naszych pieniędzy projekty.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Aleksandra Jędryszka
O to, w jaki sposób działania związane z budżetem obywatelskim będą promowane w Lubartowie, pytamy zaangażowaną w ten pomysł, jedną z inicjatorek akcji Masz Głos, Masz Wybór – Annę Grytę.
– Będą ulotki, spotkania z mieszkańcami, akcja informacyjna w Internecie. Sądzę, że zaprosimy ekspertów związanych z akcją „Masz Głos”. Liczymy także na wsparcie lokalnych mediów. Należałoby odpowiedzieć na istotne dla Czytelnika pytanie: Jakie korzyści płyną z uchwalenia budżetu obywatelskiego? Odpowiedź brzmi po prostu: obywatelskie. Chcemy, żeby władza podzieliła się z nami przywilejami i odpowiedzialnością. To będzie miało korzystny wpływ na rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Władza pokazuje, że ma do mieszkańców zaufanie. W końcu oni sami wiedzą, co należy zmienić. Mieszkańcy natomiast zyskują zaufanie do władzy, która nie tylko w sferze deklaratywnej głosi partycypację. To partnerskie traktowanie. Jest to dobra płaszczyzna do dyskusji nad kierunkiem rozwoju miasta.
pytał: Piotr Opolski