Sąd sądem, a prawda według Kanału S
Kilka lat temu jeden z lokalnych polityków na sesji Rady Miasta próbował udowodnić, że podwyżka podatków jest jednocześnie obniżką, ponieważ burmistrz mógł przecież podatki podnieść o wyższą kwotę niż podniósł. Wydaje się, że logiką tą kierowali się redaktorzy Kanału S, przygotowując
materiał próbujący wytłumaczyć ich z przeprosin, jakie musieli opublikować w organie propagandowym Spółdzielni Mieszkaniowej. W ostatnim wydaniu „Informacji” sprawa przeprosin przedstawicieli LOK i „Lubartowiaka” przez redaktorów Kanału S – Patrycję Oleszek i Bartosza Gizę oraz prezesa SM Jacka Tomasiaka została ukazana tak, jakby była to wygrana wspomnianych osób. A umorzenie postępowania sądowego, które jest tylko skutkiem zawartej mediacji i jest czynnością techniczną po zawarciu ugody, próbowano przedstawić jako sukces sądowy. Przeprasza tylko ten, kto jest winny, a ze świecą szukać kogoś, kto po rzekomym sukcesie sądowym, przeprasza za swoje słowa.
Przypominamy, że sąd umorzył postępowanie karne wobec pracowników medialnej tuby Spółdzielni Mieszkaniowej – redaktorów Kanału S Patrycji Oleszek i Bartosza Gizy oraz prezesa SM Jacka Tomasiaka. Miało to związek z zawarciem ugody mediacyjnej i zgodnie z nią z przeprosinami przedstawicieli „Lubartowiaka” i LOK. Zostały one wyemitowane w Kanale S 11 marca. Wspomniane osoby musiały przeprosić pokrzywdzonych – Sylwię Cichoń, redaktor naczelną „Lubartowiaka” i Adama Kościańczuka, dyrektora Lubartowskiego Ośrodka Kultury – wydawcę gazety, którzy wnieśli akt oskarżenia o pomówienie.
W treści ugody czytamy: „P. Patrycja Oleszek i p. Jacek Tomasiak w terminie do 31 marca 2022r. opublikują w jednym wydaniu „Informacji” Kanału S, w czasie trwania pierwszej minuty programu materiał o następującej treści: Patrycja Oleszek, Bartosz Giza – oboje działający w imieniu Redakcji Kanał S oraz Jacek Tomasiak w imieniu wydawcy „Kanału S” – Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie oświadczają, że informacje i komentarze podane w dniu 20 lipca 2021 r. w edycji Nr 566 programu „Informacje” dotyczące niszczenia mienia Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie tj. szlabanów ograniczających wjazd na teren osiedli administrowanych przez Spółdzielnię nie miały na celu zarzucenie Lubartowskiemu Ośrodkowi Kultury w Lubartowie, jego dyrektorowi Adamowi Kościańczukowi ani też Redakcji „Lubartowiaka” czy Sylwii Cichoń jako Redaktor Naczelnej tego dwutygodnika, że za przedmiotowe czyny i przestępstwa ponoszą oni jakąkolwiek odpowiedzialność. Ponieważ informacje i komentarze nadane w dniu 30.07.2021 mogły wywołać takie wrażenie u odbiorców, Patrycja Oleszek, Bartosz Giza – oboje działający w imieniu Redakcji Kanał S oraz Jacek Tomasiak w imieniu wydawcy Kanału S – Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie przepraszają za zaistniałą sytuację.”
Owszem sprawa została umorzona przez sąd. Nie z powodu tego, że sąd uznał np. znikomą szkodliwość czynu, tylko dlatego, że doszło do ugody. Jej konsekwencją jest umorzenie przez sąd postępowania. Spełnienie warunków ugody, czyli opublikowanie przeprosin w Kanale S wobec Sylwii Cichoń i Adama Kościańczuka spowodowało, że sąd to postępowanie karne umorzył, ponieważ stało się bezprzedmiotowe. W myśl wprowadzonych kilka lat temu zmian w sądownictwie – obowiązkiem sędziego prowadzącego postępowanie jest nakłanianie strony do polubownego zakończenia sporu, zarówno na pierwszym posiedzeniu rozpoczynającym postępowanie w sprawie, jak i w każdym przypadku, w którym sędzia uzna, że istnieje szansa na zakończenie sporu poprzez mediacje.
Dlaczego pełnomocnik osób oskarżających redaktorów i prezesa SM o pomówienie zawnioskował o mediacje? Bo to pozwoliło zakończyć sprawę szybko bez wielomiesięcznych czy nawet wieloletnich spotkań na sali sądowej. Redaktorzy Kanału S teraz „trąbią”, jaki byłby to proces. Przed sądem zgodzili się na ugodę, choć mogli ją odrzucić i wówczas odbyłaby się sprawa sądowa. Byłoby przesłuchiwanie świadków, opinie ekspertów i byłby wyrok, a pracownikom spółdzielczej telewizji w razie przegranej sprawy groziła odpowiedzialność karna, nawet kara pozbawienia wolności do roku. I jak widać było się czego bać. W zależności, jakie byłoby rozstrzygnięcie sprawy sądowej– mogło dojść do sytuacji, że przepraszający widnieliby w rejestrze skazanych ze wszystkimi tego konsekwencjami. Oskarżeni zgodzili się na ugodę, a teraz informują mieszkańców, że ich klęska w zasadzie jest niby wygraną. Dziwne to pojęcie sukcesu.
Kanał S sugeruje w swoich „Informacjach”, iż wytoczenie sprawy miało przykryć zamieszanie w mieście lub miało związek z nadchodzącymi wyborami. Otóż nie – było jedynie konsekwencją zamieszczenia informacji w telewizji spółdzielczej, w których były nieprawdziwe sugestie. Sylwia Cichoń i Adam Kościańczuk zostali przeproszeni za pomówienia na antenie Kanału S. Okazało się, iż zachowanie dyrektora LOK i materiały prasowe wydawanego przez niego „Lubartowiaka” nie nawoływały do popełnienia przestępstwa niszczenia czy uszkodzenia szlabanów na terenach Spółdzielni Mieszkaniowej. W myśl ugody i przeprosin ze strony oskarżonych nie ponoszą oni za to żadnej odpowiedzialności.
Pomimo, że Patrycja Oleszek, Bartosz Giza i Jacek Tomasiak przeprosili pokrzywdzonych chyba czują się wygrani, gdyż sąd umorzył postępowanie. I w materiale Kanału S wyemitowanym 6 maja można usłyszeć po raz kolejny, że wytoczenie sprawy karnej redaktorom tej stacji i prezesowi Spółdzielni to zamykanie ust dziennikarzom. Próbuje się wmówić widzom, że przedstawiciele LOK i „Lubartowiaka” blokują wolność mediów. Wolnością mediów nie jest jednak bezkarne pomawianie, szkalowanie drugiej osoby czy zarzucanie popełniania nieuczciwych czynów. Przedstawiciele LOK i „Lubartowiaka” nie mają nic przeciwko wolności mediów. Ale takiej wolności mediów, która nie wiąże się z atakiem na inne osoby, obrażaniem i naruszaniem ich dóbr osobistych. Żeby potem nie trzeba było kogoś przepraszać, co Kanał S musiał uczynić już wiele razy.
Sylwia Cichoń