Spacer po lubartowskich zabytkach, których już nie ma

Gdzie mieściła się lubartowska synagoga żydowska oraz „modlitewnia”, skąd wzięła się nazwa lubartowskiego lokalu „Stara łaźnia”, która ulica była tzw. złotą uliczką naszego miasta? Gdzie znajduje się niezwykły dom wzorowany na polskiej tradycji dworskiej? Odpowiedzi między innymi na te pytania mogli poznać uczestnicy architektonicznego spaceru po Lubartowie.

Architektoniczny spacer po naszym mieście zorganizowała lubelska Fundacja Szpilka. Poprowadziła go Małgorzata Michalska – Nakonieczna – doktor nauk inżynieryjno-technicznych w dyscyplinie architektura i urbanistyka, historyk sztuki.

W swojej pracy doktorskiej zatytułowanej „Elementy żydowskiego dziedzictwa architektonicznego w strukturach urbanistycznych i krajobrazie kulturowym miasteczek Lubelszczyzny”, sporo miejsca poświęciła ona historii Lubartowa.

Około 30 -osobowa grupa 3 września zwiedzała Lubartów, który poza pałacem i wspaniałym kościołem barokowym, ma też zabytki, które nie istnieją. – Zmiecione przez huragan historii, nie są już widoczne w krajobrazie miasta, ale krajobraz kulturowy to coś więcej. W nim jest miejsce na niewidzialne składniki, których ślady zostały utrwalone w tkance miejskiej. Urbanistyczne dochodzenie i zwiedzanie dziedzictwa, którego nie ma, może być fascynujące – mówi Małgorzata Michalska – Nakonieczna.

Osadnicy żydowscy

Spacer rozpoczął się na na lubartowskim rynku, kiedyś głównym placu miejskim przeznaczonym pod handel. Lubartów to klasyczny układ miasta magdeburskiego na prawie niemieckim. Rynek był sercem miasta, gdzie przecinały się interesy społeczne i gospodarcze całej społeczności. – W pierwszej połowie XVI wieku do Lubartowa dotarli osadnicy żydowscy, którzy byli pożądani przez prywatnych właścicieli, uznani jako czynnik rozwoju gospodarczego – opowiadała Małgorzata Michalska – Nakonieczna. – Gmina żydowska pełniła funkcję parafii, organizowała też życie społeczne i gospodarcze miasta. W swoim doktoracie ujęłam szereg budynków, które z tą społecznością żydowską są związane – dodała.

Monumentalna synagoga

Jednym z tych budynków, była synagoga, która mieściła się blisko tzw Ogródka Jordanowskiego, dokładnie w miejscu budynku starego przedszkola. – Był to obiekt naprawdę monumentalny, bardzo widoczny w panoramie miasta, obecnie nie ma już po nim śladu – mówiła podczas spaceru.

Dom modlitwy

Przy ul. Legionów zachowała się natomiast „Modlitewnia Żydowska” zwana małą synagogą. Budynek został prawdopodobnie ufundowany przez prywatnego darczyńcę, spełniał tą samą funkcję co synagoga, ale był użytkowany wtedy, kiedy było mniej wiernych do danej modlitwy.

We wnętrzu był podział na salę męską oraz żeńską. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się on jako budynek sakralny ani jako specyficzna bryła mówiąca nam o tym, że jest to „modlitewnia”. Natomiast jest tutaj parę elementów, na które warto zwrócić uwagę między innymi zabudowany portal – jak się okazuje jest to Aron ha-kodesz, który jest zaznaczony w tej bryle zewnętrznej. Jest to rzecz niezwykle cenna i unikatowa – mówiła historyk sztuki.

Uczestnicy spaceru zatrzymali się też przy ulicy Legionów, która w największym stopniu zachowała swój pierwotny historyczny charakter.- Można ją nazwać “Złotą Uliczką Lubartowa” jako nawiązanie do Złotej Uliczki w Pradze – mówiła Małgorzata Michalska – Nakonieczna.

Łaźnia żydowska

Odwiedzono także miejsce, gdzie znajdowała się dawna łaźnia żydowska. Jak się okazało był to budynek, gdzie mieści się lokal „Stara łaźnia” przy ul. gen. Orlicz – Dreszera.

-Ten budynek jest na tyle przebudowany, że właściwie wszelkie cechy historyczne czy zabytkowe tego obiektu, zostały całkowicie wygaszone. Natomiast ciekawe jest to, że ten budynek ma taką historię. Jeśli chodzi o samą mykwę (łaźnię) i jej przeznaczenie to był niezbędny dla funkcjonowania społeczności żydowskiej pod względem religijnym. Według halachy, czyli zbioru nakazów religijnych, używanie łaźni dotyczyło głównie kobiet. Wg nakazów Żyd religijny i Żydówka nie mogli mieć kontaktu z krwią (to dotyczy też koszerowania mięsa – chodzi o to, aby całą krew z mięsa usunąć). Każda religijna Żydówka siedem dni po menstruacji musiała odbyć ablucję rytualną w łaźni i wtedy stawała się czysta i mogła podjąć stosunki małżeńskie ze swoim mężem. Mężczyźni również w łaźni podejmowali ablucję, ale dużo zależało od tradycji. W Lubartowie mieszkali głównie Chasydzi (społeczność ludowa) i korzystali z łaźni przed ważnymi świętami np. obrzezanie syna, wnuka czy Jom Kipur. Wielu Chasydów korzystało z łaźni raz w tygodniu przed Szabatem – opowiadała.

Niezwykłe dworki

W Lubartowie zachowało się też kilka domów należących do bardzo starego typu zabudowy. Doskonałym przykładem jest dom drewniany z gankiem mieszczący się przy ul. Krzywe Koło. Był on wzorowany na polskiej tradycji dworskiej. – To dom o bardzo dawnych korzeniach, można powiedzieć nowożytnych, charakterystyczny dla małych miasteczek. Jest to niezwykły zabytek, ponieważ nigdy nie był remontowany i możemy podziwiać jego oryginalną strukturę wykonaną z drewna.

Cmentarz przy ul. Cichej

Spacer zakończył się na terenie XIX – wiecznego cmentarza żydowskiego przy ul. Cichej, gdzie w 1942 roku żandarmeria niemiecka rozstrzelała 300 lubartowian pochodzenia żydowskiego. Mieszczą się tu macewy – nagrobki z charakterystycznymi płaskorzeźbami o tematyce biblijnej.

Katarzyna Wójcik