Z Lewartem na dobre i na złe

 

W tym roku nagrodę Burmistrza Miasta Lubartów w dziedzinie działalności sportowej otrzymał Arkadiusz Smolarz. Od blisko trzydziestu lat związany jest z lubartowską piłką nożną. W latach 1985 – 2001 był czynnym zawodnikiem Miejskiego Klubu Sportowego „Lewart” Lubartów, a także AZS AWF Biała Podlaska i „Avii” Świdnik. W latach 2003 – 2005 oraz 2009 – 2011 był trenerem pierwszego zespołu piłkarskiego Lewartu.

Aktualnie Arkadiusz Smolarz jest trenerem juniorów starszych lubartowskiego klubu. Odnosi wiele sukcesów w pracy z młodzieżą. Jego pracę w klubie zawsze cechowała fachowość, poświęcenie i profesjonalizm. Trener w trakcie swojej wieloletniej pracy pomógł w rozwoju wielu piłkarskich talentów, szkoląc ich w grupach młodzieżowych, a następnie umiejętnie wprowadzając do gry na poziomie seniorskim w lubelskiej IV lidze. Kilku jego wychowanków, np. Dominik Budzyński, Damian Maleszyk, czy Dawid Pożak, poprzez grę w Lewarcie wypromowało się i dostało szansę dalszego rozwoju w bardziej renomowanych klubach, występujących w wyższych klasach rozgrywkowych. Tegoroczny laureat nagrody burmistrza jest pomysłodawcą i głównym koordynatorem Turnieju „Dzikich Drużyn w piłkę nożną”, organizowanego dla młodzieży przez Gimnazjum nr 2 w Lubartowie. Impreza ta nieprzerwanie od 1999 roku odbywa się w czasie wakacji.

Z ARKADIUSZEM SMOLARZEM ROZMAWIA IRENEUSZ GÓŹDŹ

 Proszę opowiedzieć o początkach swojej przygody z piłką nożną.

 – Zaczęło się w szkole podstawowej. Oprócz lekcji wychowania fizycznego uczęszczałem na zajęcia sks-u. W szóstej klasie rozpocząłem treningi w Lewarcie. Chodziłem też na mecze seniorów i moja pasja rozwijała się. W Lewarcie przeszedłem wszystkie szczeble grup młodzieżowych, aż do seniorów. W rozgrywkach seniorskich zadebiutowałem w wieku 17 lat, a trenerem drużyny był wtedy Krzysztof Lisek. Po skończonym liceum rozpocząłem studia w Białej Podlaskiej i przez cztery lata grałem w miejscowym AZS. Po skończonych studiach grałem w Lewarcie i przez pół roku w Avii Świdnik. Avia występowała wtedy w drugiej lidze. Karierę zawodniczą zakończyłem w Lewarcie. Był to sezon, gdy graliśmy w rozgrywkach trzeciej ligi.

 Jak wyglądały Pana początki pracy w roli szkoleniowca?

 – Po zawieszeniu butów na kołku zaczynałem jako trener grup młodzieżowych w Lewarcie. Wiosną 2003 roku dokończyłem sezon jako trener pierwszej drużyny, występującej w trzeciej lidze. To było sześć spotkań. Seniorów prowadziłem w trzeciej i w czwartej lidze. Jednak większość mojej pracy szkoleniowej w Lewarcie, to grupy młodzieżowe. Szczególną satysfakcję mam po pracy z chłopcami z roczników 1992/1993. Była to praca od podstaw. Z tymi chłopakami wspólnie przeszliśmy poszczególne kategorie grup młodzieżowych, aż do seniorów. Oprócz treningów w Lewarcie prowadziłem również z nimi zajęcia w szkole, w klasie sportowej w Gimnazjum nr 2 w Lubartowie.

Kilku Pana wychowanków próbuje związać swoją przyszłość z profesjonalną piłką nożną. Czy w Lubartowie są talenty na miarę rozgrywek najwyższego szczebla?

 – Oczywiście, że są takie talenty. Prawie w każdym roczniku są tacy chłopcy, którzy powinni się sprawdzić w rozgrywkach pierwszej, czy też drugiej ligi. Chłopaki z roczników 1991 i 1992 zapoczątkowali odważniejszy nurt szukania lepszych klubów niż Lewart. Łukasz Mitaszka, Dominik Budzyński, Dawid Pożak i Damian Maleszyk, przekonali się, że na czwartej lidze gra w piłkę się nie kończy. Mam nadzieję, że ich przykład podziała odpowiednio na młodszych kolegów i pozwoli uwierzyć, iż można się przebić poza Lubartów. Wszyscy ci chłopcy, o których wspomniałem postawili na piłkę. Dostali szansę rozwoju i skorzystali z niej. Warto podkreślić, że są to zawodnicy z odpowiednim charakterem do gry w piłkę. W odróżnieniu od innych, nie mniej utalentowanych zawodników, potrafili przyjąć wyzwanie i postawić na piłkę.

 Czy jest jakiś przepis, czy też pewna i sprawdzona metoda na wyszkolenie dobrego piłkarza?

 – Takiego przepisu nie ma. Trzeba stworzyć odpowiednie warunki, trafić na dobry rocznik i utalentowanych zawodników. Potem należy zaangażować się w pracę i mieć bardzo dużo cierpliwości.

 Czym jest dla Pana nagroda Burmistrza Miasta Lubartów, przyznana za działalność sportową?

 – Jest to bardzo duże wyróżnienie. Byłem zaskoczony, że moja praca została zauważona i doceniona. Mam na myśli nie tylko pracę w klubie, ale także działalność w ramach turniejów dzikich drużyn. Ta cykliczna impreza odbywa się nieprzerwanie od 1999 roku. Większość trenujących chłopaków w Lewarcie, właśnie w tym turnieju stawiała swe pierwsze piłkarskie kroki. Przypuszczam, że nagrodę burmistrza w dziedzinie działalności sportowej otrzymałem głównie dzięki pracy i zaangażowaniu, jakie wkładam w organizację tego wakacyjnego turnieju.

 Tekst i foto: Ireneusz Góźdź

 Turniej dzikich Drużyn 2011