Zabiły kozłowieckie zegary

 Muzeum Zamoyskich odwiedził niezwykły gość. To słynny zegarmistrz, znawca antycznych zegarów, Juliusz Sikora. Przyjechał sprawdzić, jak sprawują się jego podopieczni czyli kozłowieckie zegary.

Pan Juliusz ma do nich osobisty stosunek. Jak przyznaje, nad dawnymi, zabytkowymi zegarami pracowała cała armia rzemieślników: OLYMPUS DIGITAL CAMERArzeźbiarzy, snycerzy, pozłotników, brązowników, stolarzy oraz konstruktorów skomplikowanych mechanizmów. Podziwianie ich pracy i precyzji jest ogromną przyjemnością dla osoby, potrafiącej docenić nie tylko piękno ale przede wszystkim staranność wykonania czasomierzy. Dzięki pracy pana Juliusza, wszystkie zegary znajdujące się na ekspozycji w pałacu chodzą i …biją. Niektóre nawet – jak słynny zegar szafkowy z pałacowej jadalni – wygrywają kuranty co kwadrans i donośnie obwieszczają każdą godzinę upływającego czasu. Zegary należą również do eksponatów najczęściej podziwianych przez turystów. Ich tykania i kurantów naprawdę nie da się zlekceważyć.

Naszemu zegarmistrzowi życzymy 100 lat. Nie będzie to czcze życzenie bo ponad 80.letni mechanizm zegarowy samego Juliusza Sikory sprawuje się na razie bez zarzutu. (Monika Januszek)