Podrabiane podpisy na listach w sprawie referendum

Doszło do podrobienia podpisów na listach poparcia do przeprowadzenia referendum gminnego w sprawie odwołania Rady Miasta Lubartów – stwierdza jednoznacznie prokurator. Jeden z orędowników referendum, radny Jacek Tomasiak bagatelizuje ten fakt, a spółdzielcza telewizja sugeruje, że gazeta Lubartowiak rozdmuchiwała temat. Tymczasem według ustaleń prokuratury podrobiono aż 22 podpisy. Kto je podrabiał? Tego prokuraturze nie udało się ustalić. Jednak czy w takiej sytuacji mieszkańcy Lubartowa mogą jeszcze wierzyć inicjatorom referendum?

Przypomnijmy 31 października 2019 roku komitet referendalny złożył wniosek w delegaturze PKW w Lublinie o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania Rady Miasta Lubartów. 29 listopada komisarz wyborczy uznał, że wniosek komitetu nie spełnia wymogów określonych w ustawie o referendum lokalnym. Chodziło o poważne nieprawidłowości. Zastrzeżenia komisarza wzbudziło aż kilkaset podpisów. –  Weryfikacja kart poparcia wykazała, że inicjator referendum ostatecznie nie wykazał poparcia swej inicjatywy, przez co najmniej 10 procent uprawnionych do głosownia mieszkańców miasta Lubartów – mówił nam w sierpniu komisarz Krzysztof Marek Niezgoda. Spośród 2117 podpisów zastrzeżenia komisarza wzbudziło 479.

Decyzję komisarza wyborczego komitet referendalny zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. Ten 6 sierpnia br. wydał wyrok, w którym skargę odrzucił. Oddalenie skargi oznacza, że Sąd Apelacyjny podzielił pogląd Komisarza Wyborczego. – Z treści postanowienia Komisarza Wyborczego wynika, że stwierdzono uchybienia w 479 pozycjach z osobami wymienionymi jako podpisujące się, z tego w 3 przypadkach stwierdzono brak podpisów przy nazwiskach, w 141 przypadkach wadliwie podano nazwisko lub imię podpisującego, w 195 pozycjach wadliwie podano adres podpisującego,  w 100 pozycjach wadliwie podano nr PESEL, w 40 pozycjach stwierdzono wadliwie podaną datę poparcia lub brak prawa wybierania (podpisujący nie figurowali w stałym rejestrze wyborców Gminy Miasto Lubartów). Ponadto na jednej z kart stwierdzono dane osoby zmarłej w 2012 r. Niezależnie od tego stwierdzono, że w 69 przypadkach powtórzono te same dane osobowe osób podpisujących się – wyliczał nam pod koniec sierpnia Grzegorz Wałejko, rzecznik prasowy WSA w Lublinie.

Sprawą zajęła się prokuratura. Ta uznała, że podczas zbierania podpisów doszło do ich podrobienia. – W toku dochodzenia ustalono, iż doszło do podrobienia podpisów na listach poparcia do przeprowadzenia referendum gminnego w sprawie odwołania Rady Miasta Lubartów przed upływem kadencji, okoliczność ta wynika z materiału dowodowego – informuje Krzysztof Maryńczak, p.o. Prokuratora Rejonowego w Lubartowie. Kto fałszował podpisy? Tego prokuraturze nie udało się ustalić, dlatego śledztwo zostało umorzone.

Przyczyną umorzenia postępowania było między innymi niewykrycie sprawcy przestępstwa w sprawie podrobienia 19 podpisów – informuje Krzysztof Maryńczak. W trzech przypadkach prokuratura uznała, że podrobienie podpisów było znikomą społeczną szkodliwością czynu.

Tymczasem w lokalnym komunikatorze spółdzielczym, radny Jacek Tomasiak, jeden z inicjatorów referendum bagatelizuje fakt podrabiania podpisów i zastrzeżenia, które w tej sprawie wielokrotnie zgłaszali inni radni. – Ale przecież stało się i to dużo – mówią mieszkańcy. – Chodzi o elementarne zasady uczciwości, których tu zabrakło. Przecież jeżeli ktoś ukradnie batonik ze sklepu, to nawet jeżeli jest to znikoma szkodliwość czynu, to nie zmienia faktu, że ta osoba jest złodziejem. Albo się jest człowiekiem zasad, albo nie. A tu przecież nie chodzi o batonik, ale o poważne referendum i nasze podpisy – komentują.

(kw)

Foto: KanałS