Zabójstwo teściowej – TAJNY PROCES

Zawód wyuczony: sprzedawca, mężatka, dwójka dzieci, przed aresztowaniem na urlopie wychowawczym – mówiła o sobie Monika K. w Sądzie Okręgowym w Lublinie.  Co powiedziała o zabójstwie teściowej – tego nie wiadomo, bo sędziowie utajnili proces.

 

Czwartek, 18 października. Przed  salą rozpraw Sądu Okręgowego  w Lublinie stoją dziennikarze i fotoreporterzy. Sprawa dotycząca zabójstwa z Lubartowa budzi ogromne zainteresowanie. Są też  bliscy zamordowanej Janiny B. Na  procesie będą występować w charakterze oskarżycieli posiłkowych.  Monika K. rano została dowieziona do sądu z Aresztu Śledczego w Lublinie. Tuż przed godziną 10 policjanci wprowadzają ją  na salę rozpraw. Drobna, nierzucająca się w oczy kobieta przebywa za kratkami od końca grudnia, kiedy przy domu na ul.  Hutniczej w Lubartowie odkryto zwłoki zamordowanej kobiety. Zaraz po odebraniu od Moniki K. danych osobowych sędziowie decydują, że proces  będzie się toczył za drzwiami zamkniętymi. Zabiegał o to Artur Domiński, adwokat oskarżonej. – Wnoszę o wyłączenie jawności  sprawy w całości, ujawnienie okoliczności tego czynu może wpływać na postrzeganie rodziny oskarżonej – stwierdził w sądzie,  dodając, że chodzi mu o dzieci Moniki K.  Sędziowie na to się zgodzili „ze  względu na interes dzieci”. Monika K. i jej teściowa Janina B.  mieszkały na tej samej posesji. Starsza z nich przeprowadziła się do niewykończonego jeszcze domu. Młodsza mieszkała  w starym budynku. 26 września  ub. roku Monika K. przyszła do  Janiny B. Doszło do kłótni. Powodem były rozliczenia finansowe. Synowa wróciła do domu po tłuczek do mięsa. Potem – jak sama przyznała na przesłuchaniu – na schodach nowego domu zaatakowała teściową. Zwłoki ukryła dopiero po tygodniu. Zakopała je w dole pod wejściem do domu, gdy była pewna,  że nikt tego nie zauważy. Policja  znalazła zamordowaną dopiero  po trzech miesiącach. Monice K.  grozi dożywocie. (J.A.)